Piątek, 19 kwietnia
Imieniny: Konrada, Leona
Czytających: 8362
Zalogowanych: 13
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Do granic absurdu (biegiem!) marsz

Autor: Obserwator
Czwartek, 22 grudnia 2016, 15:09
Do wszystkich dolnośląskich samorządów dotarł niedawno pilny e–mail, z poleceniem Dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Urzędnicy niejedno polecenie pilne widzieli, więc pismo z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego (bo DUW je przekazał niżej) nie zrobiło na nich większego wrażenia, póki nie przeczytali treści.

Otóż stało w niej jak byk, że wydziały zarządzania kryzysowego (odpowiedzialne za ochronę przed kataklizmami, powodziami, skutkami ujawnienia bomb z II wojny światowej, wielkimi pożarami, itp.) muszą oglądać telewizję, koniecznie w godzinach pracy, a najlepiej – z samego rana. Gdyby nie mieli w pracy telewizorów, to powinni je kupić (zdobyć do nich „dojście”), bo trudno oglądać telewizję bez odbiornika. Mogą też ewentualnie pożyczyć, ale muszą oglądać, bowiem muszą codziennie składać raporty, w nieprzekraczalnym terminie do godz. 11.00 każdego dnia.

Niestety, sprawa nie dotyczyła wszystkich kanałów, tylko jednego, a dokładnie – TVP INFO, które niekiedy na tzw. paskach informuje o zagrożeniach wszelakich, a zdaniem Dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa istnieją poważne podejrzenia, że to właśnie pasmo jest zagrożone przez hakerów. Dyrektor napisał to innymi słowy, cyt.: „w związku z otrzymywaniem informacji o zakłóceniach sygnału telewizyjnego telewizji naziemnej, której pasmo wykorzystywane jest do emisji tych informacji (znaczy – „pasków”) prosi się o monitorowanie w godzinach służbowych (…)”, przy czym słowa „monitorowanie w godzinach służbowych” wytłuszczono, podejrzewając, że urzędnicy mogą niewytłuszczonych nie doczytać.

Pracownicy wydziałów zarządzania kryzysowego urzędów powiatowych (bo to do nich przede wszystkim kierowano polecenie zajęcia się oglądaniem telewizji państwowej w godzinach pracy),, początkowo uznali to za żart, ale po sprawdzeniu okazało się, że sprawa jest poważna i żartów nie ma. Pracownicy onych wydziałów niejeden kryzys jakoś zwalczyli, ale ta sytuacja niektórych z nich załamała, a inny przerosła. W każdym razie wprowadziła zamęt.

Jedni prosili o możliwość wyboru kanałów, przekonując żarliwie, że od oglądania TVP INFO robią się im wypryski, bo są uczuleni. Drudzy wręcz odwrotnie – składali podania na piśmie, żeby ich do tej roboty skierować na stałe, bo będą uważnie śledzić i raportować nawet częściej, niż raz dziennie, bo to i tak łatwiejsza robota, niż – dla przykładu – utylizacja wycieku ropy z cysterny, czy zapewnienie pogorzelcom mieszkań po pożarze. Naczelnicy wydziałów organizowali zapisy kandydatów do śledzenia programu rządowej telewizji i usiłowali jakoś opanować ten bałagan.

Kilku bardziej rozgarniętych zaczęło kojarzyć fakty, a mianowicie to, iż prezes TVP, Jacek Kurski zapowiedział kilka dni temu skierowanie do prokuratury sprawy z podejrzenia zaistnienia przestępstwa, bo traci sygnał i to musi być sabotaż. To, że prezes traci, nie tylko sygnał, widzą nawet niedowidzący, ale nie w tym rzecz. W rzeczywistości kreowanej przez PiS nie istnieje bowiem coś takiego, jak „pisowska niekompetencja”, „pisowski bałagan”, „pisowska niewiedza”, „pisowskie lenistwo”. Jeśli coś dzieje się nie tak, jak – dla przykładu – rozbija się samolot, albo do kogoś nie dochodzi sygnał telewizji, lub też telewizja, którą trudno oglądać traci widzów, to wówczas winni są „ONI”, znaczy – sabotażyści. Nie ignoranci świeżo zatrudnieni do roboty, o której nie mają pojęcia, tylko sabotażyści, wobec których należy podjąć wszelkie niezbędne kroki, żeby ich wyeliminować.

I wtedy będzie już tak pięknie, że strach się bać.

Czytaj również

Komentarze (10)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group