Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 11440
Zalogowanych: 14
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Niech zstąpi Duch Twój…

Autor: Obserwator
Poniedziałek, 7 listopada 2016, 17:47
Nie chadzam za często do kościoła, nie jestem żarliwym uczestnikiem mszy św., myślę, że pasterka nie jest momentem, kiedy koniecznie trzeba podkreślić swoją obecność i dać się zobaczyć w kościele, „żeby ludzie widzieli”.

Przy tym wszystkim żywię jednak – niczym nie poparte przeświadczenie – że jestem bliżej nauk papieża Franciszka, niż niejeden z księży czy publicystów katolickich. Papieża, który jest (a przynajmniej powinien być) absolutną wyrocznią dla katolików, nie tylko dla księży. Dla mnie jest. Z prawdziwą przykrością widziałem więc, jak podczas mszy św. na krakowskich błoniach, w trakcie wizyty Papieża, na setkach krzeseł, zarezerwowanych właśnie dla polskich księży hulał wiatr. Pozostały puste… do końca.

Kiedy przeczytałem, że ksiądz Natanek rzucił ostatnio klątwę na TVN 24, to zrobiło mi się go żal. Tak po chrześcijańsku. To takie uczucie, jakby się widziało pijaną śpiewaczkę operową, która wychodzi na scenę, nie będąc świadoma faktu, że jest tak żałosna w swoim zachowaniu, że kompromituje nie tylko siebie, ale też całą instytucję, którą przecież reprezentuje.

A przecież ksiądz Natanek nie kompromituje Kościoła po raz pierwszy – zabierał już wcześniej głos w sprawie pokemonów, muzyki rockowej, malowania paznokci, itp. „poważnych sprawach”, angażując powagę Kościoła katolickiego w sprawy, które chwały tej instytucji nie przynoszą. I nie jest w tym jedyny.

Ksiądz Międlar podzielił Polaków na tych, którzy są w przymierzu z Chrystusem oraz Żydów, masonów, itp., Na lepszy i gorszy sort. Trzeba było dzikiego skandalu, trwającego tygodniami, żeby zechciał sam odstąpić od statusu duchownego. Kościół instytucjonalny bowiem – tak sprawny i skuteczny w rozdawaniu przygan i krytyki, łajaniu kobiet i nieślubnych par – nie zdołał się sam oczyścić z takiego duchownego, który prowokuje zachowania z pewnością niechrześcijańskie i promuje przemoc fizyczną wobec ludzi.

Nie jest zresztą jedynym duchownym, który tak brzydko się bawi. Wrocławski ksiądz Stanisław Wróblewski, historyk, pisząc o rzekomych aktach bezczeszczenia hostii w średniowieczu chwali, że sprawców spalono na stosie i „ponieśli zasłużoną karę bezbożności”. A przecież „oko za oko”, to wyimek z kodeksu Hammurabiego, a nie wykładnia Ewangelii. Ks. Wróblewski jest w tym przypadku bliski w poglądach innemu duchownemu, Janowi Kapistranowi. To właśnie w średniowieczu - był Jan ponoć tak aktywnym kaznodzieją, że to właśnie dzięki niemu zapłonęły stosy dla wypędzanych wówczas Żydów. Żywcem palono ludzi. Ksiądz Stanisław pomija fakt, że stosowane wówczas przez Inkwizycję (katolicką przecież) tortury, sprawiłyby i dziś, że każdy przyznałby się do wszystkiego. Ale Jan Kapistran żył w XIV w., a księża Wróblewski, Międlar czy Natanek – funkcjonują dziś.

Jeden z moich znajomych zadumał się ostatnio mówiąc: - Odnoszę wrażenie, że dziś, kiedy wolność wyznawania wiary jest tak oczywista, jak nigdy wcześniej, najwięcej szkody Kościołowi przynoszą nie ateiści (bo oni żyją we własnym świecie), tylko niektórzy księża. To oni dewastują wizerunek Kościoła bardziej, niż jest w stanie zrobić to ktokolwiek inny…

Czy to słuszna teza? Każdy może to ocenić we własnym sumieniu. Każdy z nas zna najpewniej jakiegoś
duchownego, który może być wzorcem zachowań i innego, do którego lepiej nie podchodzić bez koperty. Ale jeszcze gorsi są ci tzw. wierni parafianie, którzy – mając społeczny autorytet – bronią skompromitowanej sprawy, tylko dlatego, że źródłem kompromitacji jest ksiądz. Jeśli Stanisław Piotrowicz, nowy szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości Praw Człowieka, jako prokurator w 2001 r. umarza postępowanie wobec księdza, oskarżanego o molestowanie dzieci, a dziś - jako parlamentarzysta - przekonuje, że w podmacywaniu dzieci nie było nic zdrożnego, bo całowanie dzieci w usta odbywało się na zasadzie „daj ciumka”, to trudno się nie zadumać. Tym bardziej, że w końcu, pomimo wspomnianych wysiłków prokuratury, tamten ksiądz został w końcu, kilka lat później, skazany przez sąd za molestowanie.

Ale dziś – obrońca wiary i Kościoła, prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz odpowiada za „sejmową sprawiedliwość”, to znaczy – równość Polaków wobec prawa. Takie jest dziś prawo i taka sprawiedliwość.
Ale są też w Jeleniej Górze księża mający zdroworozsądkowe podejście do problemów Kościoła. Patrząc na którąś z relacji n.t. redemptorysty z Torunia, który dla wielu jest wyrocznią i widząc jego zachowanie, jeden z jeleniogórskich proboszczów skwitował to lapidarnie krótkim, gorzkim dowcipem: - Trzeba dać świadectwo prawdzie, jak powiedział ksiądz, wsiadając do swojego nowego maybacha… - powiedział.

I dlatego, szanując Papieża Franciszka i jego nauki, nie tracę nadziei.

Czytaj również

Komentarze (9)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group