Artykuł Czytelnika: Bieganie dla kanapowców - czyli jak zacząć biegać

Dopadła i mnie...moda na bieganie. Do tej pory nie żywiłam żadnych pozytywnych uczuć do tego rodzaju sportu, wręcz przeciwnie, zarzekałam się, że ja nigdy, że nie powinnam, że z nadwagą tylko obciążę i zniszczę stawy..

Aż do dnia, kiedy w ręce wpadła mi książka "Bieganie i odchudzanie dla kobiet" Galloway'a, w której pokazuje on, jak w bezpieczny sposób zacząć biegać i nie dostać zawału już przy pierwszym treningu. Dla mnie to było odkrycie na miarę odkrycia Ameryki. Otóż tajemnica tkwi w sposobie biegania i treningu przeplatanym, co sprawia, że poradzi sobie z tym nawet osoba z zupełnym brakiem kondycji. Szczególnie osoby otyłe obawiają się zniszczenia bieganiem stawów i nie bez przyczyny, jednak okazuje się, że truchtanie małymi krokami z minimalnym odrywaniem stóp od podłoża i nieunoszeniem kolan jest bezpieczne.

Ale najważniejsze to to, żeby nie dopuścić do powstawania zadyszki i zanim się ona pojawi, przeplatać truchtanie marszem. Także zanim zdążymy się zasapać, już można przejść do marszu i wyregulować, spowolnić oddech. W pierwszym tygodniu będzie to trening typu: 1 min. marszu / 1 min. truchtu, a nawet jeszcze krócej trucht, jeśli nie dajesz rady całej minuty. W drugim tygodniu już 2 min. truchtu na 1 min. marszu, czyli co tydzień zwiększamy czas truchtu o 1 minutę, co po 10 tygodniach daje nam możliwość przebiegnięcia 10 minut bez zatrzymania :)

Wiem, że dla niektórych wydaje się to niemożliwe, sama jestem na początku tej drogi, ale z takim systemem widzę, że jest to możliwe. Tym bardziej, że nie trzeba biegać codziennie, a nawet zalecane jest co drugi dzień, aby organizm mógł się zregenerować.
Czy są wśród Was (początkujący) biegacze? Macie jakiś system / plan treningowy? Jak często biegacie, gdzie najchętniej?