Artykuł Czytelnika: Debata bokserska z prowokacją w tle
Pójście na wymianę ciosów z zaprawionym w boju fighterem, skończyłoby się tragicznie dla kandydata PIS-u. Jedyna strategia, jakiej obóz Beaty Szczygieł mógł się trzymać, to wysoka garda i przetrwanie wszystkich rund w miarę bez uszczerbku, bo za kilka dni kolejna debata. Wielki Miś mocno się „zmachał”, ciosami pruł jak z karabinu maszynowego i wystrzelał się z całej amunicji. A Duda? Trzymał wysoko gardę i nie odpuszczał, szturchając raz po raz przeciwnika. Efekt? Ano taki, że Duda nawet się nie zmęczył, a Komorowski prawie „wypluł” płuca. O drugie starcie jestem spokojny.
Natomiast nerwy puściły prowokatorowi Andrzejkowi Hadaczowi. Zakładam, że mocodawcy oznajmili mu, że jeśli nie wywoła kolejnej burdy, to nie dostanie premii. No i nie dostanie.... (Kto chce więcej wiedzieć na temat Hadacza, odsyłam do google. To ten facet od krzyża, burd i podszywania się pod PiS, a faktycznie kolega Palikota i Komorowskiego).