Artykuł Czytelnika: Huśtawka nad przepaścią
Nie wiadomo bowiem, czy Pani jednak Premier Beata Szydło nie wie, co mówi, czy też płaszczy się przed partyjnym bonzą. Czy też w gruncie rzeczy zawsze uważała, że prawdziwym premierem jest poseł Kaczyński, a ona sama wypełnia wobec społeczeństwa (i Naczelnika )„służebną rolę”, to znaczy – udaje, że pełni autonomiczną władzę, a faktycznie jest na czasowym zastępstwie. W tym przypadku zachodzi jednak jeszcze jedna możliwość – Pani Premier już wie, że zostanie wkrótce wylana z tej roboty i wie, kto będzie Premierem. I tak to sobie utrwaliła (w podświadomości), że się pospieszyła z podaniem tej informacji publicznie. Jaka jest prawda – zobaczymy w grudniu. Po południu.
Nie mogłem też uwierzyć własnym uszom, gdy Prezydent RP, Pan Andrzej Duda, spowiadał się w telewizji narodowej przed swoim Ojcem, to znaczy Tadeuszem Rydzykiem z tego co zrobił i dlaczego zrobił to, co zrobił. Nawet zdawał się za niektóre rzeczy przeprosić. Spowiedź publiczna, znana w niektórych religiach, w katolicyzmie jednak nie istnieje, więc ta audycja była zadziwiająca w naszej narodowej TV. Tym bardziej, że w trakcie tej rozmowy spowiednik ani nie wyznaczył pokuty, ani tym bardziej nie dał rozgrzeszenia (inna sprawa, że z tego co wiadomo, Ojciec Dyrektor nie jest tak skory do rozgrzeszania, wszystko ma swoją cenę).
Nie mogłem uwierzyć po raz kolejny, kiedy Pan Prezydent RP Andrzej Duda najpierw powiedział na ulicy, więc publicznie, że minister Macierewicz stosuje ubeckie metody, a potem bagatelizował to, co powiedział (bagatelizował też publicznie). Twierdził, że mówił to prywatnie. Wprawdzie powiedział, że powiedział to co myślał, ale prywatnie. Prywatnie, więc się nie liczy. A to już jest w najwyższym stopniu niepokojące. Mój Prezydent mojego kraju mówi prywatnie na ulicy jedno, a państwowo, w tej samej sprawie, też na ulicy – drugie. Jawi się pytanie – kiedy jest uczciwy w tym co mówi? Kiedy mnie okłamuje, a kiedy nie? Wprawdzie Jacek Kurski, prezes mojej (bo narodowej) Telewizji wsławił się powiedzeniem, że „ciemny lud wszystko kupi”, ale akurat ja wolałbym kupować rzeczy prawdziwe i dobrej jakości, a nie fałszywki i podróby. W końcu to polscy – za przeproszeniem – dyplomaci zrobili awanturę w Brukseli warcząc na Niemców, że „niemiecka chemia z Niemiec” ma wyższą jakość, niż „niemiecka chemia w polskim sklepie ALDI”. Może więc, skoro tak dbają o prawdę przy drobnych zakupach, zadbaliby też o tę samą prawdę w wypowiedziach mojego Prezydenta?
Wprawdzie wolałbym, żeby o to, co mówi zadbał sam Prezydent, ale może On jest zbyt zajęty pisaniem listów do ministra Macierewicza. I rozkojarzony, gdy miesiącami czeka (bez skutku) na odpowiedź. Wcale by mnie to nie zdziwiło, też bym się wkurzył na jego miejscu, że ktoś, kto – w myśl Konstytucji na którą przysięgałem, wzywając w dodatku Pana Boga na pomoc w ostatnim słowie – śmieje mi się w nos.
***
P.S. Po każdym prawie felietonie pojawiają się wpisy osób mi życzliwych, za co jestem im głęboko wdzięczny. Otóż te życzliwe osoby mi radzą życzliwie, żebym pisał też o PO, PSL, SLD, czy tp. Piszą, że teraz wprawdzie Andrzej Duda mówi publicznie to, o czym nie powinien nawet myśleć prywatnie, ale dawniej u „Sowy i Przyjaciół” też się odbywały takie rozmowy. I że trzeba pisać o Sikorskim, Sienkiewiczu, Michniku i całej tej zgrai. Dziękując za życzliwe zwrócenie mi uwagi na niedostatki moich tekstów chcę tylko nieśmiało przypomnieć, że sytuacja, którą mamy teraz miała być „Dobrą Zmianą”, a nie „Powtórką z Rozrywki”. W tym co opowiada na ulicy mój Pan Prezydent i opowieściach o sukcesach Pani Premier oraz jej wybitnych ministrów nie można dostrzec mimo wysiłków tejże „Dobrej Zmiany”. To znaczy – zmiana jest. Więcej jest tupetu i obłudy, agresji i arogancji. Ale ona miała być „Dobra”. Po drugie – pisanie o ludziach, od których niewiele dziś zależy, mniej mnie bawi. Zjedli swoje ośmiorniczki, popili winem i mają zgagę. I dobrze im tak. Natomiast zawsze, nie tylko dziś, interesuje mnie działanie ludzi, którzy mną rządzą i urządzają mi moje życie za moje własne pieniądze. Piszę o tych, którzy uznają mnie za ciemny lud, niezależnie od tego, czy są lewicą, prawicą, czy prawą prawicą. Po trzecie – właśnie po to istnieje „Rykowisko”, żeby każdy mógł pisać we własnym imieniu. Wszystkim osobom życzliwym moim tekstom, a niespełnionym w swoich oczekiwaniach wobec nich, sugeruję, by – zamiast mnie uporczywie nawracać, jak redemptoryści Murzynów – też coś napisali od siebie. Właśnie o SLD, a szczególnie o PO. A nawet o PSL.