Artykuł Czytelnika: JOW w samorządach
Jednym z argumentów używanych przez zwolenników zmiany jest doświadczenie wyborów samorządowych roku 2014. Tymczasem problem nie zasadzał się na JOW-ach, ale na obliczeniach tzw. proporcji w miastach na prawach powiatu, gdzie właśnie JOW-y nie funkcjonowały.
Drugi argument dotyczy funkcjonowania gmin rzekomo zawłaszczonych przez prezydentów, którzy pozostają na stanowisku kolejne kadencje i wedle krytycznych głosów są nieetycznie powiązani ze światem lokalnego biznesu. Oczywistym jest, że każda partia bardzo chętnie weźmie na siebie owe powiązania ze światem biznesu. Trudno mi ocenić, jaki poziom korupcji występuje w małych gminach, ale na pewno nie osiąga on takich rozmiarów, jak to się dzieje w dużych miastach, w których obowiązuje ordynacja proporcjonalna. Widać to na każdym kroku, a przyczyną są większe środki finansowe i upartyjnienie środowiska. Powrót do ordynacji tzw. proporcjonalnej z progiem wyborczym jest krokiem w stronę centralizacji, w stronę upartyjnienia. Jest krokiem wstecz.
Kiedy przyglądamy się kandydatom do parlamentu czy samorządu zauważamy, że ci, którzy startują w JOW, w odróżnieniu od kandydatów partyjnych, charakteryzują się charyzmą, zaangażowaniem, dobrą znajomością środowiska lokalnego. Jest to oczywiście uogólnienie i jako takie może być krzywdzące, jednak rozejrzyjmy się dookoła i spójrzmy, ilu charyzmatycznych liderów mają partie w regionach, a ilu członków instytucji politycznych opiera swoje status quo na posłuszeństwie szefom partii i niewychodzeniu przed szereg. Czy to są cechy, które chcielibyśmy widzieć u kogoś, kto reprezentuje nasze interesy?