Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 9705
Zalogowanych: 20
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: [Książkowisko][1] "Samobójstwo Oświecenia", Andrzej Zybertowicz

Autor: Aligator
Wtorek, 14 lipca 2020, 23:14
Kurz wyborczy opadł, prezydenturę będzie kontynuował Andrzej Duda, a zatem można wreszcie zająć się tym, co najważniejsze, czyli tym, co mamy w głowie. Rozpoczynam zatem cykl "Książkowisko", w którym będę polecał ciekawe "pozycje".

Na początek kilka uwag organizacyjnych: nie jestem literaturoznawcą, ani profesjonalnym recenzentem. To nie ma być typowy blog książkowy, ani seria fachowych recenzji.

"Książkowisko" ma pełnić 3 funkcje: po pierwsze chcę w nim polecać książki warte uwagi, mówiące nam coś interesującego o "otaczającej nas rzeczywistości", zmuszające do myślenia i zastanowienia; po drugie - chcę zaprezentować myśl przewodnią, jakiś pouczający wniosek z każdej z tych lektur albo nową, ciekawą informację z niej powziętą; a po trzecie - uprzedzam, że może się zdarzyć, iż zdradzę swoją czysto subiektywną opinię na temat podejmowany w książce. Raczej nie będę natomiast książek oceniał, bo jeśli jakaś jest zła, to po prostu nie zostanie przeze mnie zaprezentowana. Zresztą próba takiej oceny czy to pod względem literackim czy merytorycznym stanowiłaby uzurpację, gdyż, jako się rzekło, ani w dziedzinie literatury, ani w dziedzinach będących przedmiotem podejmowanej w książkach problematyki nie jestem specjalistą, toteż nie mogę wypowiadać się z takiej właśnie pozycji. Będzie to jedynie zbiór pewnych uwag, spostrzeżeń i wniosków, które jednakowoż mogą dać jakieś wyobrażenie o tym, jak przeciętny czytelnik może reagować na daną lekturę. Oczywiście pod każdym artykułem liczę na inspirującą dyskusję z Państwa udziałem!

Na początek "Samobójstwo Oświecenia" - książka zespołu naukowego pod kierownictwem prof. Andrzeja Zybertowicza, znanego toruńskiego socjologa, doradcy prezydenta Andrzeja Dudy. Proszę się nie bać - o polityce nie ma tam prawie nic.

Rzecz dotyczy czegoś innego, a mianowicie tego, "jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat" - tak właśnie brzmi podtytuł książki. Spróbujmy odtworzyć główną jej tezę.

Otóż jak wiadomo ze szkoły podstawowej, historia świata przed wiekiem XX dzieli się na kolejne epoki: starożytność, średniowiecze i nowożytność, przy czym nowożytność możemy podzielić na renesans, barok, oświecenie i romantyzm, choć ten ostatni podział dotyczy bardziej kultury (nie mylić ze sztuką), aniżeli procesów politycznych i konfliktów zbrojnych między państwami i o ten aspekt chodzi też w książce. Przez wieki ludzie oczywiście potrafili posługiwać się rozumem, jednak to dopiero Oświecenie podniosło rozum do rangi głównego narzędzia działania człowieka jako zachowującej swą podmiotowość indywidualnej jednostki. Główne hasło Oświecenia, spopularyzowane przez niemieckiego filozofa z Królewca, Immanuela Kanta, brzmiało: sapere aude!, czyli "odważ się być mądrym", co znaczy: nie bój się używać własnego rozumu. Mimo że błędem byłoby wskazywać na Oświecenie jako na epokę, w której zapoczątkowano rozwój nowoczesnej metodologii naukowej i dokonano pierwszych przełomowych odkryć naukowych, gdyż to miało miejsce ponad sto lat wcześniej, w postaci na przykład rewolucji kopernikańskiej czy odkrycia podstawowych zasad mechaniki klasycznej przez Newtona, jednakowoż na pewno przyspieszony został pęd do dalszego odkrywania zasad, według których działa świat. Metodologia naukowa, oparta o badania empiryczne i racjonalny osąd, została rozwinięta, co przyczyniło się do dalszego rozkwitu nauki i cywilizacji. U podstaw Oświecenia leżała zatem optymistyczna wiara w niemal nieograniczone możliwości poznawcze ludzkiego rozumu. Świat postrzegano jako racjonalny, czyli działający według logicznych zasad, co nie odbiegało od dotychczasowego, logocentrycznego podejścia charakterystycznego dla wcześniejszych etapów rozwoju cywilizacji zachodniej, jednak towarzyszył temu właśnie pewien grzech pychy, związany z nadmiernym scjentyzmem i odrzuceniem wiary religijnej. W konsekwencji nastąpiło zjawisko "odczarowania świata", któremu pomogły także dalsze odkrycia: sformułowanie teorii ewolucji Darwina, podstaw nowoczesnej psychologii przez Freuda oraz, już w XX wieku, teorii względności przez Einsteina. Szczytem tych wszystkich osiągnięć, jaki obserwujemy obecnie, jest dynamiczny rozwój dyscyplin badawczych związanych z przetwarzaniem informacji, takich jak cybernetyka, informatyka, neuronauka, a także technologii takich jak sztuczna inteligencja czy roboty, dzięki którym możliwa jest zaawansowana automatyzacja wielu różnych procesów. Wiąże się z tym wiele nowych zjawisk społecznych, szeroko opisywanych w książce, a z którymi zapewne już zdążyliśmy zapoznać się w życiu codziennym, takich jak cyfryzacja rzeczywistości czy ewolucja technicznych systemów nadzoru. Właśnie te zjawiska, a szczególnie rozwój neuronauki oraz sztucznej inteligencji, doprowadzić może, zdaniem autorów do tytułowego "samobójstwo Oświecenia". Co to właściwie znaczy, co to właściwie jest neuronauka i czym jest sztuczna inteligencja?

Neuronauka to dyscyplina badawcza i zarazem gałąź techniki, której obiektem zainteresowania jest ludzki układ nerwowy, a zwłaszcza relacje, jakie zachodzą między ludzką osobowością, jaźnią, myślami, podejmowanymi przez człowieka decyzjami i działaniami, a biologicznym, materialnym podłożem funkcjonowania mózgu. Narzędziami neuronauki są technologie neuroobrazowania, takie jak tomografia komputerowa czy elektroencefalografia. Ciekawym odkryciem neuronauki jest doświadczenie, które podważa wolność ludzkiej woli: wyniki badań wskazują, że impuls elektryczny, który zapoczątkowuje jakieś działanie (np. "podniosę teraz kubek z herbatą") ma miejsce ułamek sekundy zanim nam się "wydaje", że podjęliśmy o tym decyzję, tzn. de facto zanim uświadomiliśmy sobie zamiar podjęcia działania.

Natomiast sztuczna inteligencja to zespół technik komputerowych, a więc urządzeń i zaawansowanych algorytmów, które próbują odtworzyć mechanizmy działania ludzkiego mózgu tak, aby uzyskać charakterystyczną dla niego możliwość szybkiego kojarzenia nieustrukturyzowanych, rozproszonych danych przy jednoczesnym zachowaniu ogromnej mocy obliczeniowej, właściwej dla nowoczesnych komputerów (np. kwantowych). Celem jest oczywiście rozwiązywanie skomplikowanych problemów, ale efektem - trudno powiedzieć, na ile ubocznym, a na ile zamierzonym - jest uzyskanie przez sztuczną inteligencję pewnego stopnia autonomii, czy też zalążków świadomości.

Problemem opisanym przez badaczy z Torunia jest to, że upowszechnienie tych technologii we współczesnej gospodarce i życiu społecznym, mimo że powstawały one w duchu oświeceniowej dążności do lepszego poznania i zapanowania nad światem (nad naturą), mimo że miały pomagać nam zrozumieć go i ułatwić życie, to paradoksalnie doprowadziły do tego, że staje się on coraz mniej przyjazny człowiekowi, mniej bezpieczny, nieznośnie chaotyczny i przez to niezrozumiały. To jest właśnie "samobójstwo Oświecenia": im lepsze narzędzia poznania tworzymy, tym bardziej działają one w sposób autonomiczny, przez co nie dają się one zrozumieć. Według autorów niektóre algorytmy sztucznej inteligencji wykazują na przykład efekty czarnoskrzynkowe, czyli sposób podjęcia decyzji przez taką zaawansowaną sztuczną sieć neuronową jest niezrozumiały nawet dla jej konstruktorów. Jeżeli tak jest, to nie będzie można mieć nad tymi technologiami odpowiedniej kontroli. Tylko czekać, aż wyrodzi się z tego swoisty Frankenstein, który wypowie wojnę ludzkości!

Nie wszyscy jednak zgadzają się z tak pesymistyczną wizją zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Polecić mogę tutaj tekst pani Katarzyny Szymielewicz, szefowej Fundacji Panoptykon:

https://panoptykon.org/sztuczna-inteligencja-trzy-mity

która sprowadza AI raczej tylko do nieco zaawansowanych algorytmów matematycznych.

Gdzie więc leży prawda? Czy mamy się czego obawiać? Uważam, że problem przypomina kwestię globalnego ocieplenia. Jest ono jak wiadomo udowodnionym faktem i stwarza ogromne, poważne problemy na skalę całego globu, jednak przesadą jest twierdzenie, że nie da się nad tym zapanować oraz że doprowadzi to do apokalipsy i wyginięcia gatunku ludzkiego. Podobnie rzecz ma się z neuronauką i sztuczną inteligencją: rzeczywiście następuje "samobójstwo Oświecenia" - błędem jest uważać, że świat jest w pełni poznawalny, że człowiek ma pełną kontrolę nad światem natury i stworzonej przez siebie cywilizacji. Technika ta stwarza różne problemy i czyni nasz świat bardziej "niewygodnym", wymagającym, tłamsi nasze poczucie indywidualności, burzy nasz optymizm poznawczy, poddaje nas permanentnej inwigilacji i czyni nas przedmiotem procesów społecznych, a nie ich podmiotowym współkreatorem. Prof. Zybertowicz podaje często przykład związany z tym, jak wielu ludzi uprawia jogging lub interesuje się zdrowym odżywianiem - to efekt tego, że nasze ciało pozostaje jedną z ostatnich rzeczy, nad którymi mamy pełną kontrolę. Warto to zestawić ze statystykami dotyczącymi upadku społeczeństwa obywatelskiego - jak widać, przestaliśmy wierzyć w nasz wpływ na otoczenie i to też jest efekt zjawisk związanych ze wszędobylską technologią informacyjną. Jednakowoż, jak słusznie zauważa pani Katarzyna Szymielewicz, nie można jej demonizować - można i trzeba ukierunkowywać ją na korzystne dla nas zastosowania.

Prof. Zybertowicz będąc bardziej sceptycznym proponuje jednak dość radykalne rozwiązania. Pierwszym z nich jest lansowane przez niego globalne moratorium na rozwój neuronauki i sztucznej inteligencji, czyli czasowe, celowe opóźnienie ich rozwoju do czasu, aż społeczeństwo nie będzie w pełni gotowe do tego, aby obronić się przed negatywnymi tego skutkami. Wydaje mi się, że jest to całkowicie nierealny pomysł i zabraknie woli tzw. decydentów, aby takie moratorium wprowadzić.

Drugi pomysł jest również dość oryginalny i polega na.. powrocie do chrześcijaństwa, a zwłaszcza do przywrócenia wiary w pojęcie "duszy". Albowiem tylko dzięki temu podmiotowość człowieka będzie mogła zostać zrekonstruowana, a negatywne skutki funkcjonowania techniki ograniczone lub zneutralizowane. Trudno powiedzieć, jak w praktyce mogłaby wyglądać realizacja tego pomysłu, lecz wydaje mi się on przynajmniej o tyle realny, że, jak słusznie wskazuje prof. Zybertowicz, istnieją już gotowe fundamenty teologiczne i światopoglądowe, obecne od ponad 2000 lat w kulturze Zachodu, z których moglibyśmy czerpać inspirację dla tego swoistego renesansu chrześcijańskiej wizji natury ludzkiej.

Tak czy owak, książka świetnie pokazuje, jak bardzo mylili się ci, którzy wierzyli w nieograniczony Postęp i nieograniczone możliwości ludzkiego rozumu. Świat kryje przed nami jeszcze niejedną tajemnicę i jest to dodatkowo o tyle zdumiewające, że znaczną część tego "nowego, wspaniałego świata" sami stworzyliśmy.

W następnym odcinku postaram się omówić "Tyranię skruchy" Pascala Brucknera.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
1
100%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (20)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group