Artykuł Czytelnika: Lewica mówi TAK dla silnego samorządu i podwyżek w budżetówce
Największym zagrożeniem dla finansów publicznych jest moment, w którym stają się elementem nie tyle gry politycznej, co bezczelnego politycznego PR-u połączonego z dużą dozą kreatywnej księgowości.
PiS unika rozwiązywania faktycznych problemów społecznych. Dla Lewicy takie podejście nie jest akceptowalne. Dlatego wychodząc naprzeciw potrzebom poszczególnych środowisk złożyliśmy projekt zakładający 12% podwyżki dla sfery budżetowej, z wyłączeniem osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. Jak powiedział Krzysztof Gawkowski: „niedopuszczalna jest sytuacja w której 700 tys. osób wspierających instytucje państwowe nie może liczyć na podwyżki”.
Jeśli chcemy silnego i odpowiedzialnego, reagującego na potrzeby społeczne samorządu, niedopuszczalne jest wymierzanie przez rząd ciosów w jego finanse. Lewica sprzeciwia się praktykom niszczącym samorządność w kraju. Dlatego złożyliśmy projekt ustawy, w którym planujemy zwiększenie udziału samorządów terytorialnych we wpływach z tytułu podatku PIT do 70 proc. Tego typu rozwiązanie ma przede wszystkim zrekompensować utracone dochody przez samorządy z tytułu podatku PIT i CIT. Zrobimy także wszystko by w planach rządu dotyczących Polskiego Ładu samorząd nie stracił ani złotówki. Potrzebujemy budżetu odpowiedzialności a nie budżetu skrojonego pod potrzeby telewizji rządowej.
Tymczasem grozi nam, zamiast ustawy budżetowej z prawdziwego zdarzenia, finansowa wydmuszka skrojona na miarę możliwości autorytarnej partii.
Raport NIK oceniający wykonanie budżetu z 2020r. dał pierwszy symptom do tego, co podejrzewano od dłuższego czasu. Budżetem w ocenie Najwyższej Izby Kontroli rządzi kreatywna księgowość, ukryte wydatki i brak przejrzystości finansów publicznych. Jak w czasie prezentacji raportu stwierdził Marian Banaś: „rząd zastosował bezprecedensowe mechanizmy służące wypychaniu wydatków poza budżet. Stosowanie takich praktyk doprowadziło do znacznej rozbieżności między wysokością deficytu i długu raportowanych według metodologii krajowej i unijnej”. Czy więc w budżecie na 2022r. mamy spodziewać się innego – uczciwego podejścia ze strony rządu?
Okazuje się, że i tym razem przyjęty wstępny projekt budżetu na 2022r. nacechowany jest tymi samymi patologiami co jego poprzednik. Potrzeby marketingu politycznego górują nad zdrowym rozsądkiem i analizą faktycznych potrzeb – zwłaszcza w trudnym okresie postpadnemicznym.
PKB Polski w tym roku wyniesie 4,9% natomiast w przyszłym 4,6%. O 5,3% wzrosną dochody podatkowe a sam deficyt ma wynieść 30mld zł. Chociaż w tym miejscu należy zwrócić uwagę, że poprzedni budżet nauczył nas wszystkich jak można kreatywnie manipulować deficytem.
Oczywiście nie sposób nie wspomnieć, że zabezpieczone zostały środki na kontynuowanie flagowych projektów PiS, a o innych problemach, z którymi się dzisiaj mierzymy jest jednak cicho. Skoro wskaźniki makroekonomiczne przyjęte w komunikacie Kancelarii Premiera są tak optymistyczne, dlaczego rząd zapomniał o płacach w administracji państwowej, ochronie zdrowia czy oświacie? Grup protestujących jest z każdym dniem coraz więcej a ich problemy jakoś nie docierają do uszu Premiera. Lepiej jest więc dla rządzących tworzyć budżet w taki sposób, by w czarnej godzinie poprzez furtki zostawione przez rządzących uczynić sobie tam gdzie to będzie potrzebne swoisty „fundusz wyborczy”. Przy tak skonstruowanym budżecie w przekazie medialnym ze strony PiS katastrofy nie ma. Jest ona ukryta przed naszymi oczami a gdy nadejdzie zbierze swoje żniwo kosztem nas wszystkich.