Poniedziałek, 19 maja
Imieniny: Mikołaja, Piotra
Czytających: 6657
Zalogowanych: 69
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Między zmęczeniem a nieufnością. Co mówią nam wyniki I tury wyborów prezydenckich 2025?

Autor: YamahaForever
Niedziela, 18 maja 2025, 22:56
Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich 2025 są jasne: do drugiej rundy przechodzą Rafał Trzaskowski (30,8%) i Karol Nawrocki (29,1%). Dwa nazwiska, dwa światy. A po środku – zmęczone, rozczarowane społeczeństwo, które coraz częściej nie tyle wybiera, co rezygnuje z wyboru.

Frekwencja o godzinie 17:00 wyniosła 50,69%. To więcej niż pięć lat temu, ale mniej niż w wyborach parlamentarnych 2023. Na tle ogólnoeuropejskich trendów to wynik przeciętny – i właśnie ta przeciętność jest niepokojąca. Bo wskazuje nie na spokojną demokrację, lecz na głęboki kryzys zaufania.

Urząd, który utracił majestat

Trudno się dziwić, że Polacy nie traktują tych wyborów z należytą powagą. Przez ostatnie lata urząd prezydenta był upokarzany – zarówno przez partyjne podporządkowanie Andrzeja Dudy, jak i przez jego osobiste zachowania: podpisywanie kontrowersyjnych ustaw bez refleksji, ignorowanie opinii ekspertów, kompromitujące wystąpienia zagraniczne. To nie był strażnik konstytucji – to był jej grabarz.

Dziś kandydaci na prezydenta stają w cieniu tej degradacji. Wielu wyborców pyta: po co nam prezydent, skoro nie ma siły, by coś zmienić?

Politycy bez twarzy i bez wiarygodności

Zarówno Trzaskowski, jak i Nawrocki reprezentują politykę w jej najnudniejszym, najbardziej schematycznym wydaniu. To już było. Trzaskowski to sprawny, ale przewidywalny samorządowiec z liberalnego salonu. Nawrocki – człowiek stworzony przez propagandę rządową, historyk bez dorobku, figurant bez charakteru, urzędnik złożony z frazesów.

I co najważniejsze – kłamca. Karol Nawrocki przez całą kampanię publicznie zaprzeczał faktom, manipulował cytatami, posługiwał się językiem podziału i resentymentu. Nie tylko ignorował pytania dziennikarzy – unikał debat, nie przedstawiał programu, nie dopuszczał do konfrontacji. Jego kampania była jak wypolerowany manekin w witrynie PR-u: błyszczący z zewnątrz, pusty w środku.

Wojna za granicą – i wojna o prawdę w kraju

W tle tej politycznej stagnacji toczy się prawdziwa wojna – tuż za naszą wschodnią granicą. Ukraina, walcząca o przetrwanie, jest coraz bardziej zależna od politycznych decyzji zachodu. A Polska – kraj frontowy, kraj doświadczenia okupacji i powstań – wydaje się dziwnie obojętna.

Dlaczego? Bo przez lata oswajano nas z dezinformacją. Dziś wiadomo już oficjalnie: Rosja prowadzi przeciwko Polsce operację „Doppelgänger” – wielopoziomową kampanię dezinformacyjną, polegającą na publikowaniu fałszywych treści podszywających się pod znane portale, konta i osoby. Jej celem jest rozbijanie zaufania do instytucji, sianie niepewności i podsycanie radykalizmów.

I to działa. Wysoki wynik Mentzena (15,4%) i Brauna (6,2%) pokazuje, że Polacy coraz częściej wybierają „protest” zamiast programu. To nie są kandydaci z ofertą – to kandydaci z emocją: wściekłością, buntem, pogardą wobec „elit”.

Quo vadis, Rzeczypospolita?

Polska stoi dziś przed fundamentalnym pytaniem: czy chce jeszcze być społeczeństwem obywatelskim, czy już tylko gniewnym tłumem? Bo jeśli 4 na 10 obywateli nie głosuje, a reszta wybiera z przymusu lub lęku – to demokracja staje się rytuałem, nie rzeczywistym wyborem. Wstyd.

Druga tura może dać zwycięzcę. Ale czy da nadzieję? Czy którykolwiek z kandydatów potrafi odbudować majestat urzędu prezydenta, przywrócić wiarę w instytucje i ochronić społeczeństwo przed manipulacją?

Na razie wszystko wskazuje na to, że Polska głosuje, ale nie wierzy. I to jest nasz największy problem.

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
1
100%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2025 Highlander's Group