Artykuł Czytelnika: Na co komu tak naprawdę Rada Dzielnicy Cieplice?
Gorąco było jeszcze przed rozpoczęciem sesji, początkowo w osobie radnego dzielnicy Marcina Roszaka czy środowiska Młodych Dla Wolności/Lokalnego Klubu Konfederacji — Społecznie alarmowaliśmy o decyzji magistratu o całkowitym zamknięciu, utajnieniu sesji Rady. Brak dostępu publiczności, brak transmisji — całkowite zamknięcie sesji dla mieszkańców motywowane względami covidowymi. Absurd. Finalnie, na miejscu udało się przekonać przedstawicieli magistratu do zmiany zdania. Na sesji pojawiła się grupa obserwatorów, a było co oglądać, albowiem:
Rada wcześniej, na komisji, procedowała nowy projekt statutu. Okazało się jednak, że NIKT poza radnym wnioskodawcą p. Roszakiem nie ma pojęcia, o czym mowa.
Kiedy nastąpiła refleksja, że rzeczywiście rada nie spełnia swojego zadania. Wniosek o jej rozwiązanie został wyśmiany, a wyżej wspomniany radny wnioskodawca nie został nawet wysłuchany.
Po tym co było nie trudno odnieść wrażenia, że Rada Dzielnicy (słuszna z gruntu inicjatywa) jest w Jeleniej Górze jedynie fasadą. Rada zawiera w sobie dosyć wątpliwą podmiotowość, a sama organizacja szoruje po dnie, pozbawiając złudzeń, jakoby ten organ miałby być organem doradczym, opiniotwórczym mieszkańców uzdrowiska.
Od dłuższego czasu nikt nie próbuje udawać, że głos rady ma jakiekolwiek znaczenie. W kwestiach dzielnicy Cieplic rzadko podejmowany ich głos, a szkoda. Idea jest słuszna, lecz kolejny raz grzęźnie w jeleniogórskich (niekoniecznie pro obywatelskich) realiach.
Pytanie, jaki w tym interes i jaki cel, aby taka rada trwała. Spotykając się kolejny raz, za być może kolejne półtora roku?
Kamil Gabriel Janic.