Piątek, 29 marca
Imieniny: Helmuta, Wiktoryny
Czytających: 11462
Zalogowanych: 14
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: O zaDYMiarzach, czyli obłudzie władzy

Autor: Obserwator
Poniedziałek, 28 listopada 2016, 7:17
W ostatnich dniach na portalach wylała się fala krokodylich łez obrońców czystego powietrza nad Jelenią Górą i w ogóle, a histeria, jaka ogarnęła quasi–ekologów przekroczyła przyjęte normy o wiele bardziej, niż pył zawieszony.

Wrzaski, że w mieście o 1300 procent przekroczono normy zawartości PM 10 i PM 2,5 sięgnęły niebios i żadne wyjaśnienia miejscowego Inspektoratu Ochrony Środowiska, że ów komunikat wynikł z tego, że zepsuła się aparatura pomiarowa, a nie powietrze, nikogo nie przekonał. Poniekąd stan społecznej historii jest konsekwencją sytuacji, w której wszyscy wszystkich w każdej niemal sprawie okłamują, więc już nikt nikomu w nic i w żadnej postaci nie daje wiary. Ale sprawa „prawdy” to temat osobny i wrócimy doń przy innej okazji, a sprawa czystości powietrza jest wymaga potraktowania jej na serio i to szybko.

Prawdą bowiem jest, że powietrze nad Polską w ogóle jest za gęste od pyłu. I prawdą jest, że w porównaniu do norm obowiązujących w innych krajach, te polskie są już i tak nadto liberalne. U nas bowiem poziom alarmowy, to 300 mikrogramów pyłu w 1 m sześc. powietrza, a na Węgrzech, czy w Czechach ponoć 100. Prawdą jest też, że w grupie 50 miast o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu w Europie, aż 33 – to miasta polskie (Jelenia Góra na szczęście się w tej grupie nie zmieściła), więc powodów do niepokojów i interwencji mamy sporo.

Tyle, że nadaktywność organizacji o nazwie Polski Alarm Smogowy, która domaga się, by alarmować, gdy stan powietrza się pogarsza, nie rozwiązuje żadnego problemu. Jest z pewnością potrzebna, tyle że w innej sprawie. Sęk bowiem nie w tym, żeby alarmować co tydzień, że nadchodzi niż, więc pewnie pyły też będą zalegać niżej, ale w tym, by usunąć źródło zanieczyszczeń. Tej nadaktywności po cichu kibicują ludzie obecnej władzy, bowiem pozwala to odwrócić społeczną uwagę od prawdziwego źródła kłopotów.

Poprzedni rząd (niech mu ziemia lekką będzie, ale wszystko wskazuje, że agonia pamięci o jego wyczynach będzie podsycana tak długo, jak tylko PIS-owi będzie to na rękę, to znaczy – przez wieczność) wdrożył program KAWKA, polegający m.in. na tym, że ludziom, którzy zdecydowali się na wyrzucenie pieców węglowych i koksowych na rzecz ogrzewania gazowego dopłacano nawet 13,8 tys. zł. Program KAWKA był w Jeleniej Górze na tyle popularny, że skorzystało z tego 600 rodzin, a kwota na jego realizację (według „Jelonki” ) przekroczyła 7.100.000 zł został przerwany i zakończony. W rządowej kasie nie ma bowiem już pieniędzy na jego dofinansowanie. Postulaty kierowane do resortów w tej sprawie odbijają się, jak o ścianę.

W rządowej kasie nie ma pieniędzy na KAWKĘ, za to znalazły się pieniądze na ratowanie (czyli – dopłacanie) do kopalń węgla kamiennego. W konsekwencji to oznacza, że z jednej strony ludzie władzy płaczą nad tym, że mieszkańcy miast i wsi ogrzewają y swoje mieszkania piecami węglowymi, które są źródłem emisji pyłów, a z drugiej strony – dopłacają do tego właśnie zapylania (za pieniądze tych samych ludzi), tworząc sytuację, żeby tymże ludziom bardziej się opłacało paleniem węglem, niż gazem.

Chodzi bowiem o to, że przeciętni ludzie, którzy nawet będą się krztusić pyłem, oddychając brudnym powietrzem, nie wezmą kilofów i śrub, opon i łańcuchów i nie pójdą pod Urząd Rady Ministrów, by dać upust swoim emocjom.. Natomiast górnicy ,jeśli się wkurzą choćby brakiem „czternastki”, to nie będą czekać na lepsze czasy, a pójdą pod URM i dymem z palących się opon jeszcze bardziej popsują powietrze w Warszawie. Nie wspominając o humorze władzy i jej notowaniach.

I tak dzięki obłudzie wszystko gra. Ludzie kupują węgiel, bo taniej wychodzi, niż gaz. Powietrze jest, jakie jest, więc ekolodzy protestują przeciwko władzom samorządowym, które nie alarmują, gdy jest źle. Te nie mają wsparcia finansowego, by SKUTECZNIE eliminować pyły, więc mogą co najwyżej wysyłać alarmowe sms-y o stanie powietrza. Zdarzają się samorządy (jak w Krakowie) podejmujące uchwały, że nie będzie można tam niedługo palić węglem, co jest głupie, bo skoro węgiel jest legalnie kupowany, to dlaczego nie mógłby być legalnie używany? Górnicy kopią węgiel i składają na hałdy. Nikt – jak w komunizmie – nie liczy kosztów wydobycia, bo one (jakie by nie były) są – politycznie – niższe, niż awantury z górnikami, itp., itd.
Póki co Duda Dudzie (Piotr - Andrzejowi) oka nie wykole,, więc wkrótce obaj pewnie spotkają się przy jakimś stole górniczej „Barbórki” gratulując sobie sukcesów, a dziękując górnikom za to, że dzięki ich wytężonej pracy (i rządowym dopłatom do węgla) utrzymuje się w kraju urzędowy dobrostan i optymizm.

Byleby tylko na krakowskim rynku nie zaciągnąć się za głęboko „świeżym” powietrzem.

Czytaj również

Komentarze (5)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group