Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 9729
Zalogowanych: 63
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Plan minimum

Autor: oskarl
Poniedziałek, 25 stycznia 2016, 11:39
Refleksje po konferencji n/rz Nowej Konstytucji

Minęło kilka dni, emocje po konferencji n/rz Nowej Konstytucji opadły, a ja uporządkowałem myśli. Kilkoma chciałbym się podzielić. Niektóre są niestety dość gorzkie.
Jestem osobą od lat rozczarowaną polityką i politykami. Dopiero P. Kukiz przywrócił mi odrobinę nadziei w "odbetonowanie Polski". ". Dlatego przyjechałem na konferencję. Liczyłem, że spotkam tu osoby, które mają szersze pomysły na naprawę polskiego systemu sprawiedliwości, i że podzielę się swoim pomysłem, który od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie. Sądziłem, że jadę na spotkanie drugiej Solidarności.
Nie pomyliłem się odnośnie uczestników - dwie z trzech osób, z którymi rozmawiałem przy stole miały własne pomysły, niektóre nawet już spisane w punktach. Był duch i pragnienie wspólnej pracy nad reformami.

CO MÓWILI LUDZIE
Spotkanie biegło w dwóch nurtach: część pierwsza - prezentacje krzywd wybranych osób, część druga - wystąpienia dotyczące pomysłów naprawy polskiego systemu sprawiedliwości. Streszczam je na końcu maila. Ważne, by zauważyć, że na 10 mówców w 2-j części tylko jeden wskazał na potrzebę zmian w konstytucji, pozostali albo mówili o rzeczach, które można załatwić ustawą albo wręcz nawoływali do prac i inicjatyw na niższym niż konstytucja poziomie. W tym poseł PiS P. Piotrowicz, który przytomnie zauważył, że na zmianę konstytucji nie ma wymaganej większości, P. Piotr Ikonowicz nawoływał do "szybkich i łatwych zmian ustawodawstwa" i wreszcie sam przewodniczący Poselskiego Zespołu n/rz Nowej Konstytucji P. Kornel Morawiecki, który w słowie wstępnym podkreślił wagę prac nad ustawami i KPC: "...zmiany w Kodeksie Postępowania Cywilnego i innych ustawach stały się narzędziem ekonomicznego wyniszczania narodu polskiego (...) poprawienie tego stanu rzeczy wydaje się być nawet pilniejsze od nowej konstytucji i możliwe w ramach obecnego ustawodawstwa".
Również analiza wystąpień szczegółowych z pierwszej części konferencji nie dawała podstaw do przypisania konstytucji jakieś szczególnie istotnej roli. Większość prelegentów opisywała zderzenie z urzędniczą mafią, której członkowie korzystając z utrzymywanej prawnie bezkarności, lekceważyli sobie prawo oraz sprawiedliwość na wszystkie możliwe sposoby, w żaden sposób jednak nie uprzywilejowując lekceważenia konstytucji.

CO USŁYSZELI ORGANIZATORZY
Potem nastąpiło podsumowanie konferencji, co było dla mnie nieco dziwne, skoro najważniejsza (wg mnie) jej część - czyli wolne głosy i dyskusja - jeszcze się nie odbyły. Zostały przesunięte na sam koniec. Zdziwiłem się, gdy zamiast ustalić wnioski w grupach przy stołach i przekazać je prezydium do podsumowania i opracowania okazało się, że prezydium ma wnioski gotowe i spisane już od samego początku. (O nasze opinie nikt nie zapytał. Członek prezydium P. Zyska zgrabnie stwierdził: "Przyjmiemy przez aklamację, bo założenia tej deklaracji są słuszne" - zaiste, słowa godne Lenina. Skoro już wiadomo, że są słuszne po co zapraszano nas na spotkanie??) Zdziwienie zmieniło się w niedowierzanie, gdy P. Sanocki odczytał pierwsze zdanie podsumowania: "Uczestnicy (...) dostrzegają pilną potrzebę opracowania nowej Konstytucji." Jak opisałem wcześniej, taką potrzebę zauważyła tylko jedna z 20 osób, które zabrały głos, pozostali nic takiego nie dostrzegli albo dostrzegli coś wprost przeciwnego. Gdy zwróciłem na to uwagę prowadzącemu, ten zaczął uprzejmie tłumaczyć, że przecież ustawy są zakorzenione w konstytucji i że taki jest "program maksimum". Gdy poparła mnie druga i trzecia osoba P. przewodniczący, już mniej uprzejmie, zaczął ucinać dyskusję mówiąc "zagłosujemy, w końcu jesteśmy demokratyczni". Potem jakiś komisarz ludowy z sali wykrzyknął, że razem z zabierającą właśnie głos panią jesteśmy "agentami", na co prezydium nie zareagowało w żaden sposób, i tak skończyła się jedna oraz jedyna minuta rzeczywistej debaty w stylu Solidarności na tym spotkaniu. Pogadaliśmy sobie jak stoczniowiec z... ideologiem. Niedowierzanie zmieniło się w rozczarowanie. W atmosferze "łapania agentów" nikt więcej nie chciał już zabierać głosu i nie dowiedzieliśmy się, co sądzi reszta sali, bo do obiecanego głosowania nie doszło. Jednak nie byliśmy aż tak demokratyczni. Klapu, klapu i dziwne wnioski zostały przeforsowane. Czuję się po prostu zmanipulowany.

"OBYWATELSKI PROJEKT" BEZ PRACY OBYWATELI
W przerwie porozmawiałem z P. I. Zyską, który ma koordynować zbieranie pomysłów reform od ludzi. Gdy przedstawiłem mu swoją wizję wspólnej pracy w stylu Solidarności on przedstawił mi swoją wizję: dajemy mu nasze pomysły do ręki, a on je zbiera, potem idą do prawników, potem do komisji i podkomisji no i jeszcze do konsultacji społecznych, koniecznie do konsultacji społecznych. Do licha, przecież to MY jesteśmy jedną wielką konsultacją społeczną! Zamiast prawa stanowionego przez ludzi dla ludzi proponuje się nam prawo stanowione przez prawników dla nie wiadomo kogo, bo stracimy nad tym procesem kontrolę już w pierwszym kroku, i Bóg jeden wie czyje interesy zechce się takim prawnikom reprezentować. I jestem przekonany, że jak projekt wyjdzie już z tych wszystkich podkomisji i coś się nam nie będzie w nim podobało, to usłyszymy, że poszło w to tyle pracy, i terminy gonią, że nic się już nie da zmienić. O ile ktoś w ogóle raczy zapytać nas o zdanie.

PSUCIE PRAWA DROGĄ DO JEGO NAPRAWY?
Konferencja prasowa bardziej przypominała debatę. Debatę szczególną jednak, w której uczestniczą tylko organizatorzy czyli zwolennicy jednego pomysłu. Zatem sensowność ani optymalność tego pomysłu nie była testowana ani podważana, rozważano jedynie jego sposoby realizacji. Przy okazji dowiedzieliśmy się, jak organizatorzy konferencji chcą ominąć problem braku większości parlamentarnej: zamierzają zwołać referendum (którego wynik nie ma żadnej oficjalnej mocy!) żeby PRZEKONAĆ Sejm. Ostatnie referendum, o ile dobrze pamiętam, kosztowało 300 mln zł. Mamy wyrzucić takie pieniądze w błoto drugi raz po to żeby DAĆ ZNAĆ Sejmowi?? I taki plan przedstawiają ludzie, którzy chwilę wcześniej krytykowali Krajową Radę Sądownictwa za wydatki rzędu 30 mln zł??!! To raczej napiszmy milion maili do parlamentarzystów, też damy znać i to za darmo.
Pamiętając totalne fiasko ostatniego referendum, organizatorzy chcą wpierw przepchnąć ustawę o usunięciu wymogu przekroczenia progu frekwencji koniecznego do ważności referendum. Ot tak sobie, bo jest to wygodne na teraz, bez żadnej refleksji odnośnie skutków długofalowych. Wg mnie bez progu frekwencji Polska byłaby wydana na pastwę małych zorganizowanych grupek lobbystów, które takimi referendami mogłyby narzucać całemu narodowi jakieś dziwne ustalenia. Czyż nie jest to dokładnie to, czego ruch Kukiza chce u n i k n ą ć przez wprowadzenie JOW-ów??!!
Próg frekwencyjny ma też drugi pozytywny efekt: jeśli ktoś przegra referendum, a ciągle chce realizować swoją sprawę, to przed zorganizowaniem drugiego jest zmuszony do wyciągnięcia wniosków, znalezienia błędów w swoim postępowaniu i zmiany strategii. Bez tego progu, jakaś zdecydowana ideologiczna grupka może dręczyć naród w kółko i w kółko ciągle tym samym referendum ani na jotę nie zmieniając swojego stanowiska. I o to tu chyba chodzi, o czym jeszcze w pkc. 8 poniżej.

KOGO OBCHODZI MURZYN
Wolne głosy uczestników, o których myślałem, że będą centralną częścią spotkania, debatą w stylu Solidarności, okazały się smutnym rozczarowaniem.
Część ludzi wyszła, bo musiała zdążyć na pociąg. Reszta rozmawiała tak głośno, że mówcy musieli przekrzykiwać tłum. Prezydium w żaden sposób nie interweniowało, ... bo nie było żadnego prezydium, prawie wszystkie miejsca prezydialne puste. Jeden poseł Jachnik dzielnie wytrwał do samego końca, jak figowy listek. Miałem nieodparte wrażenie, że po uzyskaniu deklaracji zgodnej z przyjętymi założeniami i pozytywnym zakończeniu konferencji prasowej organizatorzy nie byli już zainteresowani dalszym ciągiem...a że ludzie ciągle mieli coś do powiedzenia, cóż - niech sobie ulżą, Murzyni swoje zrobili, Murzyni mogą odejść; aż poczułem się zażenowany. I znów wróciło wrażenie manipulacji:(

*********************************************************************************
DIAGNOZA - "WIDMO KRĄŻY NAD EUROPĄ..."
1. Organizatorzy konferencji uznali, że najlepszą drogą do poprawy stanu prawa jest zmiana konstytucji czyli "plan maksimum". Podjęli decyzję za nas, bez konsultacji z kimkolwiek i nie zamierzają jej zmieniać ani dyskutować - aż przypominają się czasy jedynie słusznej drogi i jedynie słusznej partii.
2. Organizatorzy SWÓJ "plan maksimum" mają sprecyzowany: chodzi o doprowadzenie do możliwości usunięcia sędziego (Art. 180), pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej (Art. 181) i zmiana bądź likwidacja Krajowej Rady Sądownictwa (Art. 187). P. Zyska jasno to wyartykułował podczas konferencji prasowej. No i dobrze, dlaczego jednak organizatorzy nie oznajmili nam tego wprost na samym początku spotkania, cały czas mówiąc ogólnie tylko o zmianie konstytucji, bez żadnych szczegółów?
3. Być może dlatego, że plan ten ma bardzo małe szanse realizacji, ze względu na brak większości w Sejmie, a wymaga ogromnych nakładów czasu, wysiłku i aktywności społecznej. Poparcie przeciwników PiS rośnie, więc szanse na większość maleją, a nie rosną. W tym momencie oczekiwanie, "że jak będzie nowa konstytucja to już będziemy mieli większość", jak mówił P. Jachnik, są jakąś fantastyczną mrzonką. Przypomnijmy sobie ile lat trzeba było czekać na tę zwykłą większość. Na podstawie takich pobożnych życzeń zamiast politycznych kalkulacji mamy angażować się w 4-letnie prace? I do tego jeszcze w równie optymistyczny i abstrakcyjny plan przekonania sejmowej opozycji przy pomocy kolejnego referendum? Bez nawet próby zrozumienia co schrzaniliśmy w poprzednim? Co więcej, jak usłyszałem niedawno w radiu, nawet tak twardy zawodnik jak Orban zrezygnował ponoć z pomysłu wyrzucania sędziów pod naciskiem Komisji Europejskiej - skoro argumenty KE były wystarczające dla Orbana, mogą też być takie i dla nas, co jeszcze bardziej obniża prawdopodobieństwo realizacji "planu maksimum" i sensowność angażowania się w niego.
4. Wydaje się, że powyższe zdroworozsądkowe argumenty nic dla organizatorów konferencji nie znaczą; uznali swój plan za tak słuszny i patriotyczny, że chcą po prostu wymusić na obywatelach jego poparcie, nawet jeśli będzie trzeba tymi obywatelami manipulować. Może zgodzą się coś do swojego planu dodać ale nic ująć. Wskazują na to:
- brak swobodnej debaty w stylu Solidarności, w każdym razie nie przed przyjęciem podsumowania. Obywatele mogliby coś zmienić, zakwestionować bądź zaproponować coś innego niż zmianę konstytucji, zwłaszcza że wskazują na to opinie większości mówców i słuchaczy (w tym samego przewodniczącego Zespołu), głoszące potrzebę i sensowność pracy na niższym poziomie, nad ustawami
- forsowanie przyjęcia podsumowania konferencji ignorującego powyższe opinie i jawnie z nimi sprzecznego
- tworzenie karkołomnych planów przekonania niechętnych w Sejmie przez referendum bez mocy sprawczej, które kosztuje 300 mln zł, do którego najpierw trzeba jeszcze wpierw popsuć ustawę referendalną. I to w sytuacji, gdy niedawno udowodniliśmy eksperymentalnie, że nie mamy pojęcia jak zrobić udane referendum. Znów widzę analogię do dawnych czasów i ślepy ideologiczny upór, nie liczący się z żadnymi kosztami; coś jak w sprawie Łysenko kontra genetyka.
5. Zamknięcie ludzkich koncepcji dot. naprawy prawa, całej naszej kreatywności w ramach podkomisji P. Zyska i ich niejawne procedowanie uniemożliwi wgląd w statystykę ile osób tak naprawdę czuje potrzebę zmiany konstytucji. Po ogłoszeniu wyników prac takiej komisji wszystkie przedstawione przez nią pomysły uzyskają namaszczenie "obywatelskich" i nikt nie będzie w stanie sprawdzić, czy wszystkie takie są, czy któreś zostały "podrzucone". Nikt, oprócz organizatorów, nie będzie też miał wpływu na to, które pomysły zostaną uznane za wiodące. A może projekt konstytucji jest od dawna gotowy, tak jak wnioski z naszego spotkania były gotowe przed jego rozpoczęciem? Tylko czeka na namaszczenie "obywatelskości"?
6. Jak mogliśmy zaobserwować większość pomysłów przedstawianych przez ludzi NIE dotyczyła bezpośrednio zmian konstytucji. W sytuacji gdy organizatorzy widzą jedyną słuszną drogę - konstytucja albo śmierć! - obawiam się, że wszelkie inne pomysły (czyli większość) mogą zostać zmarnowane. Albo wykorzystane tylko jako narzędzie promocji ideologicznej.
7. "Plan maksimum" jest w gruncie rzeczy odmianą dobrze znanego planu "bij komucha". Jego głównym celem jest uzyskanie sprawiedliwości personalnej. To wg mnie ważne ale nie najważniejsze. Z punktu widzenia naprawy PRAWA, takiej głębokiej, na dziesięciolecia, jest to plan nieoptymalny jeśli wręcz nie nieistotny. Wikła nas w wyniszczającą walkę, w której zwycięstwo jest zawsze niepewne i zawsze czasowe. Cóż z tego, że wyrzucimy nieuczciwego sędziego i damy uczciwego, za 4 lata władze się zmienią, wróci nieuczciwy i wyrzuci uczciwego i będzie jak było. Istotą naprawy prawa powinno być wg mnie konstruowanie m e c h a n i z m ó w promujących uczciwość ale od tej osobistej uczciwości jak najbardziej niezależnych. Gdyby taki mechanizm wprowadzić, to nawet gdyby nieuczciwy wyrzucił uczciwego, to mechanizm automatycznie powinien sprawić awansowanie najbardziej uczciwego z pozostałych dostępnych sędziów i "degradację" nieuczciwego. Wymyślić taki mechanizm jest o wiele trudniej niż po prostu "bić komucha" ale jest to możliwe. Wydaje mi się, że ja taki pomysł mam; zapewne wiele innych osób ma podobne albo i lepsze pomysły, trzeba tylko do nich dotrzeć. Uważam, że nad tego typu problemami powinni się przede wszystkim skupiać ludzie pragnący reformować nasze państwo. Mówiło się, że komunistyczne prawo zmuszało ludzi do nieuczciwości. Odwróćmy to, „zmuszajmy” ludzi do uczciwości porządnym prawem.
8. Podczas konferencji prasowej organizatorzy podzielili się też swoim zrozumieniem przyczyn porażki ostatniego referendum. Po przeczytaniu poprzedzających punktów nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że analiza owa wskazuje na 100% winę tych INNYCH. Tych, co to przeszkadzali, mącili, odwodzili i ogólnie, zrzucali z samolotów stonkę na nasze kwitnące pola. Jakaż wygodna analiza! I jaka praktyczna! Nic nie trzeba poprawić, z niczego się wytłumaczyć, za nic przeprosić, z niczego się rozliczyć (np. z 300 zmarnowanych mln zł), co złego to nie my, przecież wystarczy, że nasze intencje czyste. I można dalej robić na oślep to samo. Ja widzę co najmniej trzy, jak najbardziej zawinione i możliwe do uniknięcia błędy. Błędy się zdarzają, nawet za 300 mln. Ale zaniechanie ich analizy, naprawy, wesolutkie i wygodniutkie przerzucenie winy na INNYCH, i kontynuowanie działalności jakby nic się nie stało, nawoływanie do NASTĘPNEGO referendum, robionego dokładnie w ten sam sposób, za następne miliony, jest dla mnie nie do przyjęcia! W ten sposób człowiek nigdy nie będzie w stanie poprawić nawet najmniejszego błędu, nie będzie w stanie wyciągać wniosków z przeszłości ani korygować politycznego kursu, co gorsza będzie powtarzał bez końca nieskuteczne zachowania. To jest komunistyczne podejście, z tego powodu komunizm nigdzie nie wypalił, choć w tylu miejscach go próbowano - wszędzie ideologia przysłaniała rzeczywistość i ludzie nie uczyli się na błędach. Panie i panowie! Jak będziemy robić to co dotychczas tak jak dotychczas to wyniki otrzymamy też jak dotychczas! A wyniki te to fiasko referendum i spadek poparcia z 20 na 8.8 w 3 miesiące. Nawet anorektycy tak szybko nie chudną, niech mi nikt nie wmawia, że to się odbyło bez winy zainteresowanych. Jeśli teraz ruch Kukiza straci ponad 50% w wyniku powtarzania błędów to wyleci z Sejmu.
Ja winię, m.in., to co widziałem i na naszej konferencji - odejście od ducha Solidarności na rzecz promocji ideologii, zaszczuwanie oponentów ("agentów"), a przynajmniej tolerowanie takiego szczucia, traktowanie ludzi nie jak równych sobie partnerów tylko jak narzędzia do realizacji swoich dalekosiężnych, zbawczych planów oraz manipulacja ludźmi zamiast otwartej dyskusji z nimi. Wiele z tego było już obecne na blogu Kukiza przed wyborami, tylko obracało się wokół JOW-ów, a nie konstytucji.
Kukizowi udało się wcześniej to, co nie udało się prawie nikomu, oprócz może Wałęsy - zmobilizowanie ludzi, którzy zwykle uciekają od polityki (np. mnie) i zmobilizowanie ludzi z tych 50% co nie głosuje; udało się mu dać im nadzieję - stąd początkowe 20%. Ale jak ci ludzie zobaczyli tę ślepą ideologiczną zaciekłość, samozadowoloną i odporną na jakikolwiek krytycyzm to się od-kolegowali, powiedzieli - dziękujemy, znamy te klimaty z dawnych lat, z czasów PZPR, właśnie tego unikamy. I skończyło się 20%...:( Wierzę, że ci ludzie są do odzyskania ale nie kontynuacją metod, które sprawiły ich odejście.
Spodziewałem się ducha Solidarności, a spotkałem, starego, dobrze znanego ducha jedynie słusznych celów, działającego w stylu iście socjalistycznym. Po prostu – Lenin wiecznie żywy… L((((

********************************************************************************
WNIOSKI - WRÓĆMY DO SOLIDARNIŚCI
1. Skoro organizatorzy konferencji nie palą się do wprowadzenia obyczajów dawnej Solidarności zróbmy to sami. Dyskutujmy i omawiajmy wszystko bez żadnych tabu. W punktach powyżej pozwoliłem sobie już zacząć. Zapraszam do dyskusji.
2. Nie zgadzam się na manipulowanie mną w celu realizacji czyichś "wspaniałych" ideologicznych pomysłów, i to jeszcze przy jednoczesnym unikaniu dyskusji na temat ich jakości i sensowności.
3. Tak jak proponuje P. Kukiz twórzmy własne inicjatywy. Oto jedna z nich: proponuję żeby pomysły zmian i reform, które mają Państwo przesłać P. Zyska, oprócz tego przesłali również mnie. Komisja P. Zyska niech pracuje, może coś sensownego wymyślą ale my też pracujmy. Nie wierzę, że jacyś prawnicy z komisji i podkomisji, z mózgami zaimpregnowanymi latami uczestnictwa w systemie sami wymyślą drogi jego reform, zwłaszcza jakieś radykalniejsze. Jeśli coś ma być zrobione dobrze należy zrobić to samemu. Zatem róbmy ale jawnie i pod kontrolą; wspólnie, bez tabu ani manipulacji. Zamierzam wrzucić wszystkie pomysły na Facebooka, albo od razu niech je tam Państwo sami wpiszą (konto PomyslyNaPolske ) albo proszę zaproponować lepsze miejsce. Pogrupujemy je, poszukamy wspólnych mianowników, zobaczymy w jakim kierunku idą koncepcje, wybierzemy najlepsze sformułowania, będziemy doprecyzowywać, szukać dziury w całym i wymyślać odpowiedzi na pytania, które dopiero się pojawią. Potem się poprosi prawników o wyszlifowanie szczegółów. Następnie można poprosić P. Kukiza albo P. Piotrowicza albo wysłać maila z prośbą do wszystkich posłów o dalsze procedowanie. A jak nie to możemy spróbować zrobić obywatelski projekt ustawy. Nawet jak projekt nie przejdzie, to jeśli będzie naprawdę dobry, taki dobry że ludzie na ulicy będą mówić "od lat na to czekałem", to potem będą chcieli głosować na ludzi którzy go promują. Wierzę, że to jest droga, którą można odzyskać i przewyższyć te niegdysiejsze 20% poparcia. Ludzi, którzy nie chodzą na głosowania nie nakłoni się do tego demonstracjami, trzeba im pokazać, że jest w tym jakiś sens, a sensem tym są naprawdę dobre (i zrozumiałe!) ustawy.
4. "Plan maksimum", o dyskusyjnym znaczeniu dla poprawy prawa jako takiego, który może zacząć działać nie wcześniej niż za 4 lata (albo nigdy), a w międzyczasie trzeba jeszcze zaangażować wysiłek (i pieniądze) w referendum, to wg mnie czyste marnotrawstwo sił i środków. Jak ktoś chce "bić komucha" to nowopowstałe Centrum Ścigania Zbrodniarzy Komunistycznych i Faszystowskich wydaje się lepszą alternatywą. PiS nie będzie wiecznie przy władzy. Powinniśmy korzystać, póki można, z jego pozytywnego nastawienia do zmian i do ruchu Kukiza i starać się maksymalnie wykorzystać możliwości reform jakie to daje. Teraz są one na poziomie ustawy. Potrzebujemy "planu minimum", a nie "planu maksimum".
5. Plan samopomocy prawnej wydaje się jak najbardziej do rzeczy i wart zaangażowania. Jest wśród nas część osób którym udało się wygrać z systemem, nawet jeśli czasami trwało to lata. Proponuję, żeby te osoby napisały wspólnie skrypt czy książkę z poradami na ten temat, żal, żeby przepadła wiedza praktyczna z takim trudem zdobyta. Myślę, że spokojnie da się koordynować taki projekt przez internet.

***********************************************************************************
PROPOZYCJE REFORM PRAWA
Skoro namawiam do prac nad ustawami pozwolę sobie przedstawić propozycje, które chciałem zaprezentować na konferencji
1. Powinno się powołać sąd przysięgłych do oceniania sędziów, prokuratorów, radców i adwokatów. Tzn., każdy obywatel powinien mieć możliwość zarzucenia przedstawicielom tych zawodów nieuczciwości, niesprawiedliwości, błędu w sztuce prawniczej czy działania na szkodę klienta. Taki zarzut powinien być rozpatrywany przez sędziów przysięgłych, którzy tylko wydają wyrok: winny/niewinny. Jeśli "winny", to podsądnemu automatycznie przyznawany jest punkt karny. Ich łączna ilość u danego prawnika powinna być jawna. Od ilości tych punktów powinny zależeć zarobki, pozycja zawodowa, możliwości awansu, ilość przydzielanych spraw, innymi słowy kariera i pieniądze. Sędziowie mieliby wtedy tendencję do sądzenia sprawiedliwego, zgodnego z poczuciem sprawiedliwości "zwykłych" ludzi i to nawet wtedy gdyby osobiście byli niesprawiedliwi; po prostu w takim systemie sprawiedliwość by się opłacała. Im ktoś by miał mniej punktów karnych tym większe miałby perspektywy awansu i to zupełnie niezależnie od tego czy by się podobał czy nie swoim przełożonym! Taki system działałby automatycznie, wynosił dobrych i topił złych, dokładnie o to chodzi w dobrym prawie. Źli sędziowie, którzy zbierali by dużo punktów, mieli by przez to przydzielane coraz mniej i mniej spraw, aż nawet zupełnie do zera. System by się sam czyścił! I to wszystko bez ich wyrzucania z pracy, pociągania do odpowiedzialności karnej, konieczności zmiany konstytucji w tym celu, referendów, użerania się z opozycją czy Komisją Europejską! Wystarczy dobrze związać punkty karne z karierą, do czego może wystarczy nawet zwykłe wewnętrzne zarządzenie ministra sprawiedliwości. Ponieważ punkty nie byłyby przydzielane przez żadną władzę, nawet nie przez przełożonego, tylko przez przysięgłych, zupełnie obcych ludzi, więc trudno byłoby też zarzucić komukolwiek naruszanie niezawisłości sędziów. Przy czym jeżeli udałoby się wprowadzić możliwości innego karania sędziów można by to również zrobić, w ogóle nie ruszając głównego mechanizmu reformy. Oto nasz "plan minimum" - duży efekt przy minimum wysiłku. Uważam, że to świetny pomysł.
2. Powinniśmy wprowadzić zasadę progresywności prawa - za każde następne przestępstwo tego samego typu kara powinna być 2 razy większa niż za poprzednie. Za zgodą przestępcy taka kara powinna być zasądzana w jakimś trybie administracyjnym, bez prowadzenia rozprawy, co odciążyło by sądy. Bez tej zgody - zwykła rozprawa ale z zaleceniem dla sędziów, że jeśli podejrzany okaże się winny to kara ma być większa niż 2 razy - w ten sposób każdy osądzałby się najpierw sam. Najwięksi recydywiści *automatycznie* dostawaliby największe wyroki i znikali by z ulic na najdłużej. Przy takim systemie w końcu opłacałoby się Policji łapać drobnych przestępców, złodziejaszków, co miałoby wielkie znaczenie dla zapobiegania poważniejszym przestępstwom w perspektywie długofalowej.
3. Ponieważ poprzedni pomysł spowodowałby zwiększenie ilości więźniów, a więzienia jak wiadomo przepełnione, należałoby zamienić system więzienny - zamiast odsiadki na koszt podatników powinny być wprowadzone roboty. Na dwie zmiany po 12 godzin, tak że w budynku więzienia przebywała by zawsze tylko połowa więźniów, co by je rozładowało. Zmęczeni więźniowie by spali i nie wyprawiali brewerii oraz uczyli się w ten sposób zawodu, co by zwiększyło ich szanse zatrudnienia po zakończeniu kary.
4. WSZYSCY ludzie którzy są finansowani z budżetu państwa powinni składać publiczne oświadczenia o zarobkach.
5. WSZELKIE wydatkowanie pieniędzy publicznych powinno być jawne - jakiekolwiek rachunki czy paragony powinny być publikowane w internecie w ciągu kilku dni od wydania pieniędzy czy zawarcia transakcji.
6. Nie powinno być możliwości skazania kogokolwiek za mówienie prawdy. Wyjątek można by tylko zrobić dla służb wywiadowczych.

Zapraszam do wspólnej dyskusji i wspólnej pracy
Z poważaniem
Maciej Bąk

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podsumowanie wystąpień z drugiej części konferencji - próbka problemów jakie widzą ludzie i propozycji rozwiązań
Izabela Lewandowska-Malec opisywała przeżycia własne z podkreśleniem negatywnej roli biegłych, Elżbieta Mreńca podkreślała konieczność nowelizacji ustawy w odniesieniu do sprawy przewlekłości postępowania w porównaniu z ustawą włoską, Andrzej Czachor zapostulował powrót do instytucji ławy przysięgłych, Stanisław Piotrowicz omawiał prace PiS-u dot. ustawy o prokuraturze, projekty dotyczące jawności postępowań w sprawach dyscyplinarnych sędziów, likwidacji Krajowej Rady Prokuratorów, mianowania na sędziów osób z wystarczającym doświadczeniem życiowo-zawodowym, utworzenia wydziału do spraw z przestępczością sądową, umożliwienia ministrowi sprawiedliwości rozpatrywania kasacji pod względem merytorycznym, omówił nadużywanie instytucji biegłego oraz nawoływał do zmian w oparciu o "zwykłe" ustawodawstwo, bo na zmiany konstytucyjne nie ma większości. Sebastian Kalenda w imieniu Zbigniewa Ziobro przedstawił próby dookreślenia kwestii odpowiedzialności w projekcie ustawy o prokuraturze, Piotr Ikonowicz poruszył problemy ochrony pracowników i nierówności obywateli wobec prawa, nawoływał do "szybkich i łatwych zmian ustawodawstwa", proponując, żeby każde przeniesienie własności nieruchomości było obligatoryjnie związane z wykonaniem przelewu bankowego, Adam Słomka poruszył kwestie nagrywania rozpraw, dekomunizacji sądów, oraz wezwał do przywrócenia ław przysięgłych, Agnieszka Wojciechowska poinformowała o założeniu centralnego rejestru członków palestry podejmujących działania sprzeczne z prawem (kontakt.ecio24@gmail.com), Janusz Komór w imieniu Grażyny Niegowskiej omówił łamanie dwuinstancyjności, zagwarantowanej w konstytucji, zapostulował zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, uczynienie prokuratora generalnego organem konstytucyjnym, zniesienie nieusuwalności sędziów oraz zaproponował brak przedawnienia w odniesieniu do przestępstw urzędniczych, na koniec poseł Jachnik podkreślił kilka dobrych pomysłów przedmówców i skrytykował wydatki Krajowej Rady Sądownictwa.

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group