Artykuł Czytelnika: POwieszeni w obrazie
PiS bowiem tworzy sytuację, w której zwolennicy tej partii, choć niekoniecznie ich członkowie, działając pod parasolem, jaki tworzy dla nich obecne MSWiA, czy resort sprawiedliwości (!?) nawiązują w swoich wyczynach wprost do średniowiecza. Mamy w Polsce XXI wieku „demokrację średniowieczną”!
Skąd ta ocena?
Swego czasu, a było to kilkaset lat temu, fundowano tłuszczy i gawiedzi takie właśnie widowiska, jakie zafundowali nam niedawno narodowcy w Katowicach. „Powieszenie w obrazie”, bo tak się nazywała ta kara, było sankcją wobec ludzi, którzy zostali skazani na śmierć, ale uciekli przed wykonaniem wyroku. Albo umarli zanim ich powieszono. Wieszano wtedy – w średniowieczu właśnie – ich portrety. Ta kara miała jednak nie tylko wymiar symboliczny. Tak „powieszonemu” konfiskowano cały majątek, tracił wszelkie prawa obywatelskie i jeśli został gdziekolwiek schwytany żywy, trafiał na szubienicę, by tym razem zawisnąć osobiście. I definitywnie.
Tłuszcza i gawiedź w Katowicach mogła sobie dzięki narodowcom przypomnieć tamten wymiar sprawiedliwości. A wszyscy inni widzieli to w telewizorach.
Kilkanaście tygodni wcześniej, co też warto przypomnieć, osobnik we Wrocławiu spalił kukłę Żyda i też początkowo – po interwencji ministra sprawiedliwości – nie został ukarany. A to jest przecież nic innego, jak powrót do symboliki palenia ludzi na stosach, co uprawiano także w średniowieczu. Tenże osobnik trafił do pierdla dopiero wówczas, kiedy żonę Prezydenta RP nazwał „żydówą”, bo dopiero wtedy zabrakło odwagi ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu, żeby jeszcze raz, kolejny, uwolnić chama od zarzutów.
Czasami warto sobie zdać sprawę, że gest, alegoria, metafora ma swoją wymowę, która może stać się bardzo konkretna, jeśli jakiś bandzior postanowi ją wcielić w życie. Wszystko bowiem już było, czasami straszne. I może niestety powrócić.