Artykuł Czytelnika: Pozbawiłem dwóch liderów bycia radnym
Z żalem nieukrywanym, zwraca się do mnie jeden z kolegów, że brakło mu kilkanaście głosów, żeby zostać radnym Jeleniej Góry. Jest załamany.
Drugiego znajomego, spotkałem tuż przed zamknięciem rejestracji list kandydatów na radnych w UM i uprzedziłem, że rozproszymy sobie niepotrzebnie głosy.
Obaj byli liderami politycznych komitetów wyborczych, bo poszli na teoretyczną wielkość. Obu zapraszałem wcześniej na rozmowy, aby stworzyć jeden komitet niezależny, który będzie trzecią siłą w samorządzie. Nie przyszli na grilla, zrealizowali własny scenariusz w konspiracji.
Efekt był taki, że jeden z kandydatów uzyskał 339 głosów, ale drużyna była słaba, a drugi uzyskał mega wynik, ale drużyna była jeszcze słabsza. Byli pewni, że zrobili właściwy i wystarczający ruch. Niestety, przeliczyli się, są słabi w pokera.
Ja uzyskałem formalnie trzysta pięćdziesiąt głosów, ale w praktyce mogło to być nawet 3.500, gdyby drużyna była silna, gdyby nie iść w pojedynkę. Nie miałem wyboru, mogłem zrezygnować, ale dlaczego i dla kogo?
Mnie nie boli porażka, bo byłem statystą, ale zaistniałem. Sam fakt stworzenia samodzielnego komitetu wyborczego, jest już sukcesem i oceną wartości jako fachowca. Kapitał materialny i ludzki przemilczę. Niezależnie od tego, doświadczenie jakie zdobyłem, przyniesie skutek w przyszłości, bo Jelenia Góra będzie skazana na mnie.
Najbardziej boli porażka o milimetr, bo tak było blisko. Kolega jest zdruzgotany. Tym bardziej, że weszły do rady istoty z mniejszą ilością głosów, ale z pierwszej ligi. Mądry Polak po szkodzie, choć ponoć czasem głupi przed i po. Zobaczymy, czy „działacze” zmądrzeją, jaką matematyką będą się posługiwać i jakiego głosu rozsądku będą się słuchać za pięć lat.
Moje stowarzyszenie, moja organizacja pożytku publicznego, jest na fali wznośnej. Jest otwarta na dialog i współpracę. Twierdzenie, że nie mam charyzmy, jest mylne, bo punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. W pokera trzeba umieć grać moi panowie. Trzeba też umieć przegrywać i wyciągać wnioski.
To nie ja was oskubałem z mandatów, sami sobie skrzydełka podcięliście. Roztrwoniliście bierny kapitał wyborczy na drobne. Gdybyśmy byli w jednej drużynie, to mielibyście te dwa mandaty…