Artykuł Czytelnika: Segregacja śmieci po „naszemu”
Więc ten sąsiad wrzuca do jednego worka wszystkie odpadki i ten worek (jak się wypełni), wrzuca do śmietnika przed blokiem, gdzie popadnie. W budynku jest nas rodzin kilkadziesiąt. Jedni, jak sąsiadka z dołu, segregują, inni – jak sąsiad z góry - mają to w głębokim poważaniu. Czyli co trafia do pojemników na podwórku? Wszystko jak leci! Śmieciara to „wszystko” wywozi i tyle z tego segregowania.
Co poniektórzy w moim bloku przewidują, że lada dzień będziemy wszyscy płacić za „zmieszane”, czyli więcej (teraz płacimy wszyscy za segregowane, bo tak zdecydowało szefostwo naszej spółdzielni, lekceważąc fakt, że żyjemy w wolnym kraju i niby każdy miał sam decydować, jak za te śmieci chce płacić). Ciekawe, czym naprawdę to się skończy. Żandarmem przy każdym śmietniku, czy kolejnym martwym przepisem?