Artykuł Czytelnika: UMILKŁ ŚPIEW PTAKÓW
Może z jakichś względów drzewka należało usunąć w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy dla jakichś wyższych celów przyrodniczych czy gospodarczych - zdaję sobie sprawę, że to są stawy hodowlane. Ale dlaczego właśnie teraz? Ile ptasich gniazd rozwalono? Ile piskląt zginęło?
Oczyszczaniem objęto kilka stawów: wycięto drzewka, gałęzie zgromadzono na stertach i częściowo spalono (stąd zgliszcza), część drzewek wylądowała w wodzie. Na zdjęciach widoczne są obok łysych obszarów także pozostałe (jeszcze) chaszcze. Może uda się je ochronić przynajmniej do października, kiedy kończy się okres lęgowy. Może...
Są też plusy. Dewastacja brzegów odsłoniła cudowne widoki na Rudawy. Tyle, że takich obrazków u nas pełno, a czapli siwych i czarnych boćków - niekoniecznie. Przez moment zamierzałam usiąść i ponapawać się tą przestrzenią, ale pozbawione chłodu cienia owady nie dały, a czaple uciekły z krzykiem. Tylko kaczki - jak to kaczki - stoicko dłubały w wodzie. No i nie było czego słuchać. Umilkł śpiew ptaków. Zapadła ciężka cisza.
Mimo starań (policja, urząd gminy Mysłakowice), wciąż nie wiem, kto jest właścicielem gruntu i kto popełnił to wykroczenie przeciwko rozporządzeniu ministra środowiska z dnia 16 grudnia 2016 roku w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt ("zakaz usuwania lub uszkadzania gniazd, czy niszczenia siedlisk lub ostoi, będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji lub żerowania").
Nie wspominając o pachnicy.