Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 8956
Zalogowanych: 61
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Wkurzeni

Autor: Obserwator
Wtorek, 13 marca 2018, 14:35
Dlaczego rządy PiS są dla wielu tak irytujące? Takie pytanie pada bardzo często w różnych środowiskach. Także tych, w których fani tej partii są reprezentowani.

Przecież nie dlatego, że obiecywali szacunek w kampanii wyborczej, a po jej zakończeniu wypięli się na swoje deklaracje. Tak robi większość partii zwycięskich i do tego już przywykliśmy. I nie dlatego, że są dyktatorami. Ludzie (podobno) lubią, jak się „bierze za mordę”. Wprawdzie większość woli, kiedy to jest cudza morda, jednak to też nie jest wyłączną przyczyną irytacji.

Jednak większość myślących ludzi, mających wrażliwość wyższą, niż przeciętna nie lubi, kiedy się z nich szydzi i drwi w tzw. żywe oczy. Kiedy ktoś w prostych sprawach kłamie łatwiej niż oddycha i żywi się upokorzeniem swojego rozmówcy. Kiedy manifestacyjnie stosuje się podwójną moralność z uśmiechem na ustach przekonując, że to nieprawda, chociaż nie ma co do tego żadnej wątpliwości.
Naigrywanie się z prawdy oczywistej wkurza niepomiernie. Kiedy prokurator stanu wojennego łgał w żywe oczy, że nikogo nigdy o nic nie oskarżał, póki nie stanął mu przed tymi oczyma Antoni Pikul, ofiara jego działalności w stanie wojennym, przekonuje, że on go … bronił oskarżając. I mawia, przyparty do muru: „pana głos nic nie znaczy”. W telewizji narodowej mówi, że jego działalność prokuratorska polegała na… niesieniu pomocy oskarżanym i była bardziej dla niego niebezpieczna, niż roznoszenie ulotek antyustrojowych dla tych, którzy roznosili.

Ta właśnie obłuda i to właśnie krętactwo ludzi podobnych do Stanisława Piotrowicza jest symbolem PiS-u. Władzy i pychy.

W ślady St. Piotrowicza idą inni. Kiedy bowiem dziennikarz Piotr Stasiński, występując w telewizji, rozżalony na bezczynność policji, która nie reagowała na wulgarne transparenty i hasła, niesione przez narodowców 11 listopada 2017 r. zacytował jedno z nich pytając, jak można takie tolerować? Zbulwersowało go szczególnie „Cała Polska śpiewa z nami wyp.. lać z uchodźcami”. Zacytował owo hasło. Słysząc ten cytat, wypowiedziany w telewizji, zareagował marszałek Senatu Stanisław Karczewski, który złożył doniesienie do policji na… Piotra Stasińskiego. Nie oburzyło marszałka to, że tłum wykrzykiwał te słowa, ale fakt, że Piotr Stasiński je powtórzył. Artykuł kodeksu karnego jest jasny i mówi: „Kto w miejscu publicznym (…) używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny” (…)itp.

Marszałek nie zauważył pochodu kilkudziesięciu tysięcy ludzi i nie usłyszał ich wrzasków, ale usłyszał, jak o tym mówił dziennikarz. Doniósł więc na dziennikarza, bo tak mu dyktowało sumienie. Sprawa się toczy. Ręce opadają.

PiS wprowadził do języka polskiego nowe, zaskakujące inwektywy. Jedną z nich jest słowo „elity”. Elektorat (suweren) to kupił, dlatego że „elity” - zdaniem Prezesa - to ludzie, którym należy oderwać ryje od koryta. To ci – zdaniem naszego Prezydenta - których modlitwy brzmią: „Ojczyznę dojną racz nam zwrócić, Panie…”.
Dziś PiS ma problem, bo Premier Mateusz Morawiecki dał się złapać jak sztubak na przepisywaniu majątku na żonę, żeby: (1) uciec przed podatkami, (2) ukryć przed opinią publiczną, że ma pieniądze, więc należy do elit, (3) uciec z kręgu podejrzeń, bo przecież wiadomo, że w Polsce pierwszy milion trzeba ukraść, jak to robiły „elity” – niepotrzebne skreślić. Dlaczego zrobił tak, jak zwykł robić cinkciarz – nie wiadomo. Możemy się domyślać, jesteśmy skazani (przez Premiera) na domysły.

Przedstawiciele PiS przekonują, że pytania dziennikarskie w tej sprawie to „bezprecedensowy atak na rodzinę Premiera”. Kiedyś ci sami ludzie nurzali w gnoju za wyimaginowane przestępstwa Jolantę Kwaśniewską i Aleksandra Kwaśniewskiego. Niczego nie dowiedziono, ale gawiedź ma do dziś uciechę. Kwaśniewscy należeli przecież do „elit”. Morawieccy – to nasi. Znaczy - czyi?

Kiedy zapytano Krystynę Jandę, co sprawia jej codzienną radość? – powiedziała, że od dwóch lat ma coraz mniej okazji do radości. „Przez 27 lat cieszył mnie każdy dzień, każdy drobiazg. Miałam poczucie, że nie ma marzeń, których nie można zrealizować, jeśli ktoś ma odrobinę talentu, wyobraźnię i pracowitość. Od dwóch lat przestałam w to wierzyć.”.

Sęk bowiem w tym, że ludzie, którym się chce, mają poczucie swojej bezradności. A jak mają tego nie mieć, skoro wiedzą, że sprzątaczka, która miała na tyle pecha, iż pracowała w niedobrym czasie w pomieszczeniach milicji straci część swojej emerytury, bo „pracowała dla reżimu”, a prokurator stanu wojennego Stanisław Piotrowicz pławi się w blasku chwały i władzy? I nic się z tym nie da zrobić… Tymczasem.

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group