Artykuł Czytelnika: Znaki, nakazy, zakazy – czy zawsze w dobrym miejscu?
Jednym z miejsc, gdzie znaki drogowe umieszczone są bezmyślnie, jest okolica Lidla na Zabobrzu, niedaleko Szpitala Wojewódzkiego. Klienci Lidla, którzy dokonali już zakupów i chcą wyjechać, mają tam do wyboru dwie drogi. Jedna, gdzie jest nakaz jazdy w prawo (w kierunku szpitala) oraz druga, którą można jechać zarówno w prawo (na szpital), jak i w lewo (w kierunku rynku na Zabobrzu). I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że takie rozwiązanie wyjazdu jest w tym miejscu niezbyt mądre, żeby nie powiedzieć niebezpieczne. Wyjazd z pierwszej drogi (tej, gdzie jest nakaz skrętu w prawo) odznacza się idealną widocznością na samochody jadące z obu stron. Skoro tak, to nie tylko manewr skrętu w prawo (nakazany), ale i w lewo byłby tu zupełnie bezpieczny. Inaczej wygląda sprawa w przypadku drugiego wyjazdu. Choć widoczność z prawej strony jest tu idealna, to z lewej jest fatalna. Przeszkadza nie tylko rosnący przy pobliskim płocie gęsty żywopłot utrudniający widoczność nawet zimą, gdy krzew nie ma liści, ale nade wszystko przeszkadza wzniesienie drogi, zza którego pojazdy wyłaniają się niespodziewanie, niezbyt daleko od zamierzającego wjechać na tę drogę samochodu. Osoba chcąca wyjechać z Lidla ma tu więc bardzo niewiele czasu na swój manewr i naraża się na boczną kolizję, podczas gdy takiego zagrożenie zupełnie nie istnieje w przypadku wyjazdu, przy którym postawiono znak nakazu skrętu w prawo.
Może warto byłoby, żeby osoby odpowiedzialne za znaki drogowe przemyślały ten punkt naszego miasta i ustaliły w tym miejscu lepszą i bezpieczniejszą organizację ruchu?