Artykuł Czytelnika: O powiedzeniach, które dzisiaj pasują, jak ulał
Nie musiał zdawać jakichś obowiązujących egzaminów, bo „zmieniły się” przepisy (same z siebie się zmieniły?) i – jako 31-letni politolog – zna się na służbie penitencjarnej, gazownictwie, ubezpieczeniach oraz energetyce. Przynajmniej na tyle, żeby brać za to pieniądze (z naszych przecież podatków, o których wzrost już zadbają jego partyjni koledzy).
- Partia nie zapomni o swoich wiernych synach – to też powiedzenie z przeszłości. Dotyczyło PZPR, a teraz dotyczy jeszcze bardziej PiS. Z czwórki radnych PiS: O. Kubicki jest zabezpieczony bodaj najlepiej, ale i inni nie mogą się skarżyć. Ireneusz Łojek, zatrudniony wcześniej na podrzędnym stanowisku w KPN został prezesem Uzdrowiska Świeradów, do którego dowozi go codziennie limuzyna, bo prezes od prowadzenia auta stroni. Krzysztof Mróz dał się łaskawie wybrać na senatora RP i teraz dręczy Senat, a odpuścił Radzie Miejskiej, co wielu radnych powitało z niekłamaną ulgą. Rafał (dwojga imion) Szymański jak dawniej nic nie robił w jeleniogórskiej „Solidarności”, tak i nadal zajmuje się tym samym. Ale i on „dostał spółkę”, to znaczy miejsce w radzie nadzorczej jednej ze spółek Skarbu Państwa pod Wrocławiem. A że „frukta” w tym rozdaniu zyskał najmniejsze z „grupy kolesi” (jeśli wypada tak mówić o Trybunale Konstytucyjnym, to pewnie o klubie radnych PiS w Jeleniej Górze też można), to na otarcie łez Prezydent RP odznaczył go Krzyżem Zasługi (pewnie za jakieś zasługi, może za ujawnienie, że w Termach Cieplickich jest za mało wody w wodzie).
Partia nie zapomniała o swoich synach, jak widać.
Oczywiście, posłanka Machałek i senator Mróz ostatnio „bardzo się zdziwili”, że ich partyjny kolega, Oliwer „Pisiewcz” Kubicki został tak przez naturę szczodrze obdarzony. Podobno wcześniej o tym nic nie wiedzieli. Zapytani publicznie dają temu zdziwieniu wyraz. Niemniej nie na tyle się zdziwili, żeby wpłynąć na zmianę tej sytuacji. Dali pospólstwu wyraz i dość. Czy ktoś poprosi Radnego Kubickiego, by się zreflektował i odpuścił choćby jedną spółkę? Nie wiadomo – wszystko zależy od tego, czy w PiS zwycięży frakcja reprezentowana przez posłankę Machałek, czy kolegę O. Kubickiego, jurnego wiceministra sprawiedliwości Jakiego. Ale spokojnie – jak przekonuje przysłowie „ręka rękę…”, albo też „kruk kruka do okulisty nie wyśle”, to znaczy – oka nie wykole.
Swego czasu (a było to jeszcze za czasów rządów SLD) Janusz Korwin Mikke zadziwił wszystkich mówiąc, że on jest za tym, żeby spadkobiercy PZPR, czyli SLD rządzili możliwie jak najdłużej. Zapytany dlaczego właśnie on, zdeklarowany prawicowiec i konserwatysta, wróg lewicy tak uważa, odparł z rozbrajającą szczerością: „Oni się już obłowili, więc teraz karmią się łyżeczką i są w stanie być przy tym eleganccy. Ale jak przyjdzie jakieś nowe chamstwo i obejmie po chamsku władzę, to będzie żarło z chochli, zanim się nachapie”. Cytat jest z pamięci, więc może Korwin użył innych nieco słów, ale były one jeszcze bardziej dosadne, bo Korwin nie owija w bawełnę. Wydaje się, że niestety miał wtedy rację.
Zadziwiającym zbiegiem okoliczności z ust przedstawicieli dzisiejszej władzy i jej oddziałów szturmowych, w rodzaju band kiboli i ONR zniknęły odniesienia do komuny. Już nikt nie krzyczy: „a na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści, tylko – „syjoniści”. Nikt z władzy tzw. komuny już nie krytykuje. A czemu? Można to wyjaśnić (i zakończyć) przysłowiem: „Nie gryzie się ręki, która karmi”. I w dodatku – karmi tak obficie.