Artykuł Czytelnika: Pamiętając o Smoleńsku, nie zapominajmy o Katyniu
Wiosną 1940 roku co najmniej 21 768 Polaków zostało zabitych strzałami w tył głowy przez NKWD. Wśród ofiar było wielu (ponad 10 tysięcy) oficerów wojska i milicji. Wszyscy byli uznani za „wrogów władzy sowieckiej”. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak istotnymi dla walczącej wówczas Polski byli to ludzie. Warto przypomnieć, że dopiero od 13 kwietnia 1990 roku oficjalnie mówiono, że była to zbrodnia stalinizmu.
- To milczenie świata przez kilkadziesiąt lat w pewnym sensie wpisuje się w to, co dzieje się obecnie z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej. Mija siedem lat i dalej konkretów nie ma – mówi 35-letni Maciej. – Z jednej strony dochodzą człowieka słuchy, że takie „rozciąganie sprawy w czasie” jest po prostu korzystne dla niektórych polityków, z drugiej tyle niejasności faktycznie budzi wątpliwości.
O katastrofie smoleńskiej i prowadzonym w związku z nią śledztwie z pewnością jeszcze nieraz usłyszymy. Tym bardziej, że z najnowszych doniesień mediów wynika, iż zarzuty prokuratury (umyślnego spowodowania katastrofy) usłyszą dwaj rosyjscy kontrolerzy lotów i jeszcze jedna osoba, która w dniu tragedii była w wieży lotów w Smoleńsku. Pisząc i mówiąc o tym, nie zapominajmy jednak o zbrodni katyńskiej. O ludziach, którzy ponieśli ofiarę za ojczyznę.