Artykuł Czytelnika: Plac Piastowski w Cieplicach
Każde pokolenie Ciepliczan miało i ma swój Plac Piastowski. Taka sobie trochę szersza ulica małego, u podnóża Karkonoszy położonego miasteczka, Uzdrowiska. Na tym jednym kawałeczku, prócz zmieniających się klombów kwiatowych, stoi kawał historii tych ziem. Pałac właścicieli Schaffgotschów – śląski ród arystokratyczny, pochodzący z Frankonii. Ich pełne nazwisko w języku niemieckim brzmi: Grafen Schaffgotsch genannt Semperfrei von und zu Kynast und Greiffenstein, Freiherren von Trachenberg. Stoi Kościół Ewangelicko - Augsburski, Kościół Katolicki pod wezwaniem św Jana, Uzdrowisko, Park Zdrojowy, pensjonaty dla kuracjuszy, w Parku Teatr i Dom Zdrojowy. Plac Piastowski w Cieplicach Śl - Zdroju, jest sercem tego skrawka ziemi. Przechodzi co dekadę metamorfozy wizerunkowe, w zależności od wyobraźni włodarzy danego pokolenia. Najsłynniejszą kuracjuszką Cieplic była królowa Marysieńka i tak zostało. Po wojnie poprzesadzano w Cieplicach nie tylko kwiaty, krzewy i drzewa ale przede wszystkim ludzi. Zjechało tam multi kulti, i każdy ciągnął swój odrębny wątek historyczny regionu, z którego pochodził , usiłując go wsadzić do cieplickiej gleby, bez pochylania się nad historią własną Cieplic. Była raczej zasłaniana, zadeptywana, przesadzana, oklejana wątkami raczej nie z tej ziemi. A dziś, komu się chce odrestaurowywać prawdziwe Cieplice, Uzdrowisko, wszystkie perełki zabytków i artystycznego kunsztu. Nie ma już rododendronów, ani krzewów różanych, jest kostka brukowa, pełno pizzerii, masarnia, delikatesy, budka z wiązankami, jakiś kiosk z pamiątkami. Ścieżki w Parkach Norweskim i Zdrojowym już nie skrzypią żółtym piaskiem, za to gdy trochę popada zamieniają się w rwące potoki po ostatniej rewitalizacji. Teatr woła niemal, sztukami z Teatru Lalek Maestro Dziedziula, ratujcie mnie, bo upadam. Cudny niegdyś Dom Zdrojowy, szczególnie z racji nienaruszonego od przedwojnia wystroju, urządzony jak wnętrze pałacowe, pełen bezcennej wartości mebli, obrazów, kryształowych olbrzymich luster został oddany w ręce najemców takie, że gdy weszłam tam dwa lata temu doznałam głębokiego bezdechu. Ogołocono ten Dom doszczętnie, sprowadzając jego funkcję i wystrój do poziomu baru mlecznego z peerelu. Podobnie było w latach siedemdziesiątych, gdy do Pałacu Schaffgotschów wprowadzono Politechnikę Wrocławską. Nie było adekwatnych słów oburzenia na rozmiar dewastacji tego zabytku, świadka historii Cieplic. Mówiono wtedy, że jakaś swłocz rozgrabia, dokładnie nie przysłuchiwałam się, bo pchałam przed sobą ogromny życiowy ciężar tak , aby żadna inna swołocz mi go nie odebrała. Jednak się urodziłam w nienaruszalnym, zdawałoby się cieniu Pałacu Schaffgotschów, w odbiciu kryształowych luster swej małej osoby, prowadzonej za rękę do Domu Zdrojowego przez ojca. Tak urządzony był wtedy świat malutkich ale wielkich Cieplic Śl. - Zdroju. Jedni szli na nabożeństwo do Kościoła Ewangelickiego, inni do Parafii św. Jana, a jeszcze inni szli do Zdroju. Mijali się na Placu Piastowskim bez potrącania. Ściągali kapelusze lub panie rękawiczki, by się przywitać ale szybko zaczęto wycinać i te krzewy. Zamiast róż i rododendronów posadzono cmentarny bluszcz. Za chwilę, pozbawiono Cieplice swej odrębności, wcielając ją do miasta Jelenia Góra, czyniąc z Cieplic dzielnicę miejską, pozbawiając Cieplice statusu Uzdrowiska. Włodarze rozpoczęli budowę sieci drenów drenujących, mających rangę nowopowstałego województwa. Drenaż jest pomyślany tak, by w Cieplickich Parkach w czasie ulewy alejki zamieniały się w potoki, by obszary Karkonoskiego Parku Narodowego Natura 2000 wyprzedawać deweloperom i biznesmenom pod boiska do golfa. Pamiętam, jaki był szum potężny i walka o Park Zdrojowy z najlepszym w Europie kortem tenisowym, który włodarze ówcześni postanowili zaorać i wybudować tam Ośrodek Wypoczynkowy MSW. I stoi w tym Parku do dziś, jak ukryty wizerunek, pomnik Lenina, którego nikt nie wyburzy, bo przecież twarzy nie widać. Pamiętam, jak zlikwidowano w Cieplicach tramwaje, bo powodować mijały wstrząsy dla złóż wody uzdrowiskowej. Nie wprowadzono trolejbusów, ale śmierdzące spalinami autobusy, produkujące po dziś dzień smog. Dla Kotliny Jeleniogórskiej, którą zatruwała dziesiątki lat POLFA i CELWISKOZA, był to pomysł iście szatański. Dziś płaci się za szklankę wody zdrojowej jakieś złotówki, podczas, gdy ziemia cieplicka od wieków daje tę wodę darmo. Właściwie, to z dawnych Cieplic Śl. - Zdroju nawet nazwa nie pozostała. Szpital przy Jagiellońskiej, w którym urodziłam się ja i moja córka czeźnie i zamienia się w ruderę, pustostan, aż serce pęka z bólu na ten widok. Ileż tam urodziło się Ciepliczan, którym dziś władze w dowodach osobistych wpisują miejsce urodzenia Jelenia Góra, a to g***o jest prawda. Jak i to, że Jelenia Góra Zdrój jest uzdrowiskiem.