Czwartek, 13 marca
Imieniny: Krystyny, Bożeny
Czytających: 6307
Zalogowanych: 21
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Wieczór, w którym muzyka stała się magią – Wieniawski Piano Trio w Karpaczu

Autor: CIEiK
Niedziela, 2 marca 2025, 9:44
Wczorajszy koncert z cyklu "Mistrzowie Kameralistyki" w Centrum Integracji Edukacji i Kultury w Karpaczu był świętem wyrafinowanego muzykowania i pożegnaniem Anny Patrys w wielkim stylu z melomanami spod Śnieżki. Przykre, że mimo pisemnych imiennych zaproszeń nie pojawił się na nim żaden z radnych, czy włodarze miasta aby oddać swoją obecnością szacunek dla artystów czy dać dobry przykład mieszkańcom.

Wieniawski Piano Trio w składzie Zofia Kulisiewicz (wiolonczela), Tomasz Kulisiewicz (skrzypce) i Przemysław Witek (fortepian) zaprezentowało program, który w ich interpretacji wybrzmiał z niezwykłą intensywnością emocjonalną i kunsztem wykonawczym. Był to wieczór, w którym każda fraza, każdy dźwięk wydawał się mieć swoje niepowtarzalne znaczenie, a artyści stworzyli przestrzeń pełną napięcia, blasku i kameralnej intymności.

Zofia Kulisiewicz – temperament i inteligencja emocjonalna

Już od pierwszych taktów Sonaty na wiolonczelę i fortepian Ludomira Różyckiego było jasne, że publiczność stanie się świadkiem interpretacji niecodziennej. Zofia Kulisiewicz, artystka obdarzona niezwykłą charyzmą sceniczną i temperamentem, poprowadziła narrację dzieła z niebywałą ekspresją – jej gra była jak rzeźba dźwięku, w której liryzm przeplatał się z dramatyzmem, a frazy kształtowane były z godną podziwu dbałością o detal. Przemysław Witek, towarzyszący jej przy fortepianie, nie tylko dorównywał partnerce w ekspresji, ale wręcz kreował równorzędny dialog, w którym wyczuwalna była wzajemna fascynacja tkanką muzyczną. Poziom wspólnego frazowania, naturalny puls narracji i nieomylny instynkt interpretacyjny obojga artystów stworzyły wykonanie, które mogłoby stać się wzorcem kameralnej symbiozy.

Tomasz Kulisiewicz – brawura, polot i euforia publiczności

Gdy na scenie rozbrzmiał Polonez D-dur Henryka Wieniawskiego, publiczność mogła poczuć się przeniesiona w sam środek XIX-wiecznego salonu, gdzie wirtuozeria łączyła się z elegancją i narodową dumą. Tomasz Kulisiewicz zagrał ten utwór z taką swobodą, ogniem i techniczną maestrią, że finałowe oktawy zabrzmiały niczym triumfalny fanfar. Jego smyczek tańczył po strunach z niewymuszoną lekkością, a jednocześnie w każdej nucie pulsowała pasja. To wykonanie było prawdziwym majstersztykiem – nie mogło więc dziwić, gdy zaraz po ostatnim dźwięku w sali rozległy się entuzjastyczne okrzyki: "Bravo! Genialne!"

Przemysław Witek – chwila, w której czas się zatrzymał

Nokturn c-moll op. 48 nr 1 Fryderyka Chopina, w interpretacji Przemysława Witka, stał się momentem absolutnego wyciszenia, zawieszenia w czasie, w którym świat poza muzyką przestał istnieć. Artysta zbudował ten nokturn z dramaturgiczną konsekwencją – od delikatnie rozwibrowanej frazy początkowej, poprzez narastające napięcie, aż po eksplozję emocji w części środkowej. Sposób, w jaki malował dźwiękiem, jak operował agogiką i dynamiką, sprawił, że publiczność niemal wstrzymała oddech. Było to wykonanie, które nie tylko urzekało pięknem brzmienia, ale wręcz zapraszało słuchaczy do wewnętrznej kontemplacji.

Finał w wielkim stylu – Trio E-dur Żeleńskiego

Wieczór zwieńczyło Trio Fortepianowe E-dur op. 22 Władysława Żeleńskiego, które w interpretacji Wieniawski Piano Trio zabrzmiało z imponującą precyzją i dramaturgicznym rozmachem. Artyści udowodnili, że ich współpraca opiera się na wyjątkowym współodczuwaniu każdej frazy oraz poszanowaniu dla zamysłu kompozytora. Było to wykonanie, które wyniosło cykl "Mistrzowie Kameralistyki" na nowy poziom – pełne dramatycznych kontrastów, barwnej narracji i subtelnych niuansów brzmieniowych. Każdy z członków zespołu wniósł do tego utworu swoją indywidualność, a jednocześnie całość była kongenialnym połączeniem trzech silnych osobowości muzycznych.

Widownia nie chciała wypuścić artystów bez bisu – i rzeczywiście, po owacji na stojąco muzycy ponownie zasiedli do instrumentów, ofiarując słuchaczom jeszcze jeden moment czystej muzycznej magii.

To był wieczór, który zapadnie w pamięć – kameralistyka w najpiękniejszym, mistrzowskim wydaniu.

Twoja reakcja na artykuł?

4
80%
Cieszy
0
0%
Hahaha
1
20%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2025 Highlander's Group