Artykuł Czytelnika: Wieczór, w którym muzyka stała się magią – Wieniawski Piano Trio w Karpaczu
Wieniawski Piano Trio w składzie Zofia Kulisiewicz (wiolonczela), Tomasz Kulisiewicz (skrzypce) i Przemysław Witek (fortepian) zaprezentowało program, który w ich interpretacji wybrzmiał z niezwykłą intensywnością emocjonalną i kunsztem wykonawczym. Był to wieczór, w którym każda fraza, każdy dźwięk wydawał się mieć swoje niepowtarzalne znaczenie, a artyści stworzyli przestrzeń pełną napięcia, blasku i kameralnej intymności.
Zofia Kulisiewicz – temperament i inteligencja emocjonalna
Już od pierwszych taktów Sonaty na wiolonczelę i fortepian Ludomira Różyckiego było jasne, że publiczność stanie się świadkiem interpretacji niecodziennej. Zofia Kulisiewicz, artystka obdarzona niezwykłą charyzmą sceniczną i temperamentem, poprowadziła narrację dzieła z niebywałą ekspresją – jej gra była jak rzeźba dźwięku, w której liryzm przeplatał się z dramatyzmem, a frazy kształtowane były z godną podziwu dbałością o detal. Przemysław Witek, towarzyszący jej przy fortepianie, nie tylko dorównywał partnerce w ekspresji, ale wręcz kreował równorzędny dialog, w którym wyczuwalna była wzajemna fascynacja tkanką muzyczną. Poziom wspólnego frazowania, naturalny puls narracji i nieomylny instynkt interpretacyjny obojga artystów stworzyły wykonanie, które mogłoby stać się wzorcem kameralnej symbiozy.
Tomasz Kulisiewicz – brawura, polot i euforia publiczności
Gdy na scenie rozbrzmiał Polonez D-dur Henryka Wieniawskiego, publiczność mogła poczuć się przeniesiona w sam środek XIX-wiecznego salonu, gdzie wirtuozeria łączyła się z elegancją i narodową dumą. Tomasz Kulisiewicz zagrał ten utwór z taką swobodą, ogniem i techniczną maestrią, że finałowe oktawy zabrzmiały niczym triumfalny fanfar. Jego smyczek tańczył po strunach z niewymuszoną lekkością, a jednocześnie w każdej nucie pulsowała pasja. To wykonanie było prawdziwym majstersztykiem – nie mogło więc dziwić, gdy zaraz po ostatnim dźwięku w sali rozległy się entuzjastyczne okrzyki: "Bravo! Genialne!"
Przemysław Witek – chwila, w której czas się zatrzymał
Nokturn c-moll op. 48 nr 1 Fryderyka Chopina, w interpretacji Przemysława Witka, stał się momentem absolutnego wyciszenia, zawieszenia w czasie, w którym świat poza muzyką przestał istnieć. Artysta zbudował ten nokturn z dramaturgiczną konsekwencją – od delikatnie rozwibrowanej frazy początkowej, poprzez narastające napięcie, aż po eksplozję emocji w części środkowej. Sposób, w jaki malował dźwiękiem, jak operował agogiką i dynamiką, sprawił, że publiczność niemal wstrzymała oddech. Było to wykonanie, które nie tylko urzekało pięknem brzmienia, ale wręcz zapraszało słuchaczy do wewnętrznej kontemplacji.
Finał w wielkim stylu – Trio E-dur Żeleńskiego
Wieczór zwieńczyło Trio Fortepianowe E-dur op. 22 Władysława Żeleńskiego, które w interpretacji Wieniawski Piano Trio zabrzmiało z imponującą precyzją i dramaturgicznym rozmachem. Artyści udowodnili, że ich współpraca opiera się na wyjątkowym współodczuwaniu każdej frazy oraz poszanowaniu dla zamysłu kompozytora. Było to wykonanie, które wyniosło cykl "Mistrzowie Kameralistyki" na nowy poziom – pełne dramatycznych kontrastów, barwnej narracji i subtelnych niuansów brzmieniowych. Każdy z członków zespołu wniósł do tego utworu swoją indywidualność, a jednocześnie całość była kongenialnym połączeniem trzech silnych osobowości muzycznych.
Widownia nie chciała wypuścić artystów bez bisu – i rzeczywiście, po owacji na stojąco muzycy ponownie zasiedli do instrumentów, ofiarując słuchaczom jeszcze jeden moment czystej muzycznej magii.
To był wieczór, który zapadnie w pamięć – kameralistyka w najpiękniejszym, mistrzowskim wydaniu.