Artykuł Czytelnika: Związki z szatanem
Wprawdzie związki Niemena-Wydrzyckiego z Jelenią Górą ograniczają się do tego, że tutaj także (jak w całej Polsce i nie tylko) sprzedawały się jego płyty, ale w końcu związki nie są najważniejsze. Chyba, że chodzi o związki z szatanem. To już jest całkiem inna, bardzo poważna sprawa i radny Rypiński wyśledził ostatnio, że kładą się one cieniem na jeleniogórskiej młodzieży. I ze względu na to złożył projekt Apelu Rady Miejskiej do pedagogów i wychowawców w sprawie „halloween”. To też jest trudne słowo, ale ze względu na wagę sprawy, radny Rypiński podejmuje się trudnych wyzwań. I się ich nie boi. A szatana, który czyha za każdym rogiem, owszem.
Żeby była jasność – osobiście nie jestem fanem „halloween”. Uważam, że są mądrzejsze sposoby spędzania czasu. Ale też mam za mało koszul, żeby je rozdzierać w protestach przeciwko temu zjawisku. Każdy bawi się tak jak umie i jak go nauczono. Dzieci ganiają za cukierkami, a radny śledzi spiski szatana…
Chętnie wsparłbym nawet radnego Rypińskiego osobiście i własną moją pracą, gdyby poza tępym protestem wymyślił, jak można zachęcić młodzież w okresie Święta Zmarłych do wspominania ludzi, którzy odeszli, ich dorobku, dokonań dla miasta. Być może udałoby się to zrobić tak, żeby atrakcyjnie pokazać przeszłość? Nie jest wykluczone, że wspominając ludzi obdarzonych poczuciem humoru, przytaczalibyśmy anegdoty z nimi związane? Można przecież – wspominając choćby Grzegorza Jędrasiewicza z BWA – podkreślić, że ten wyjątkowo korpulentny mężczyzna miał być tancerzem w zespole „Mazowsze”, ale złamał nogę i został… „przedszkolankiem”, który przez wiele lat zbliżał dzieci do sztuki. Przekonywał też swoich znajomych, że jego najulubieńszym meblem było zawsze drewniane krzesło gięte, bowiem na takim się urodził, jako że jego mama, oczekując w korytarzu na wolne łóżko w sali porodowej po prostu nie zdążyła… się położyć. Można przypuszczać, że takie spotkanie wspominkowe byłoby dla wielu ważnym przeżyciem, a i Zmarli nie mieliby zapewne nic przeciwko temu.
Wygodniej i łatwiej jednak grzmieć: „obrzędy halloween (…) są zwykłą promocją pogaństwa” – jak napisał w swoim apelu radny. „Te obce naszej kulturze praktyki pogańskie narażają nasze dzieci na niebezpieczeństwo wielkiej duchowej szkody”. A może warto inaczej? Można byłoby się zastanowić, skąd się wzięła tak nagła popularność „halloween” w społeczeństwie, dla którego ten zwyczaj jest faktycznie kulturowo obcy? Co myśmy sami źle zrobili, że stworzyliśmy przestrzeń dla tej popularności? Może krytyczna refleksja nad sobą samym byłaby bardziej ważka, niż ujadanie nad upadkiem obyczajów? Oczywiście, można się oburzać, że młodzież podnieca się „konkursem na najbardziej przerażającą dynię” i nawoływać wszystkich do krucjaty, jak za czasów krzyżowców w obronie Ziemi Świętej. Może jednak warto się wziąć do roboty? Samemu. W końcu za dietę radnego, której aktualna wysokość wynosi – w przypadku radnego Rypińskiego 1.878 zł – jeleniogórskiej społeczności, opłacającej te wrzaski, należy się jednak coś więcej, niż protesty, pod którymi mało kto ma się ochotę podpisać?