Artykuł Czytelnika: Festiwal Obłudy i Hipokryzji na sesji
I tu się nasuwa asocjacja. Swego czasu jeleniogórski sztajmes zabił konkubinę, obtłukując ją dokładnie szlauchem od pralki i trzonkiem od siekiery. Przed sądem przyznał się, że wprawdzie ją lał na odlew czym popadnie, „ale nigdy nie po twarzy, bo to nieładnie”. A na sesji”? Radny Kubicki przyznał wylewnie, że manipulował, ale elegancko, więc to się nie liczy jak manipulacja, której dokładną definicję przytoczył radny Sikora, jako „formę wywierania wpływu na grupę osób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora”.
- Wszyscy nie wiemy o co wszystkim chodzi – skarżyła się zza stołu prezydialnego radna Alicja Szklarska. – I proszę mnie nie wkręcać. Powiedziała tak, bo radny Obaz stwierdził, że wyznała, iż podpisując wniosek o zwołanie sesji nie wiedziała o co chodzi. Wprawdzie mówiąc to dalej nie wiedziała dokładnie, ale nie chciała być w tej niewiedzy osamotniona.
- To nie jest tak, że w budżecie nie można znaleźć pieniędzy – przemawiał ogniście radny Kubicki. – Te pieniądze są! Niech ich prezydent poszuka! Tu znowu trudno się uwolnić od analogii z przemawiającym swego czasu Andrzejem Dudą Prezydentem RP, mówiącym w okresie kampanii wyborczej: „nie wierzcie, że nie ma pieniędzy na podwyższenie kwot wolnych od podatków, czy na obniżenie wieku emerytalnego. Te pieniądze są!”. W kampanii wyborczej były, ale sytuacja się zmieniła i ich nie ma. I wcale nie jest to manipulacja (zdaniem manipulujących), tylko zmiana planów.
Jelenia Góra jest miastem wielu festiwali: Teatrów Ulicznych, Szkła, Światła, i in. Wydaje się, że ostatnia sesja Rady Miejskiej była inauguracją kolejnego – Festiwalu Obłudy i Hipokryzji.
Inicjatorzy uchwały o podwyżkach czynszu przekonywali, że ta podwyżka jest w zasadzie obniżką i nawet najuboższy na tym nie straci. Fakt, że najuboższy nie straci, ale bogatszy zyska. Tym więcej, im bardziej zamożny. A nie takie były ponoć intencje, tylko tak wyszło.
Radny Leszek Wrotniewski stwierdził w odpowiedzi na zarzut, że z tej uchwały skorzystają nieliczni, w dodatku zamożniejsi: „nie zgadzam się na dzielenie mieszkańców Jeleniej Góry” – co jest tezą dla niego tym łatwiejszą, że akurat w znacznej części opinii publicznej kojarzony jest z Dziwiszowem, a nie Jelenią Góra, więc troska o Jeleniogórzan (nawet wyłącznie werbalna) jest cenna.
Radni – inicjatorzy uchwały – pompowali swoje ego z podziwu godną intensywnością, używając wielu słów w rodzaju „bezprawie”, „nie chodzi o pieniądze, ale o sprawiedliwość”, itp. Trochę im zepsuł szyki radny K. Sikora, który stwierdził wprost: „Jeśli wasza dojrzałość polityczna pozwala wam na wprowadzanie w błąd wyborców, to wprowadzajcie swoich. Zostawcie w spokoju innych. Skoro radny Wrotniewski w telewizji lokalnej wyznał, że „jako grupa radnych chcieliśmy w końcu zacząć myśleć o mieszkańcach”, to warto zdobyć się na refleksję, dlaczego chcecie w końcu zacząć, i o których? Ale radny Sikora odpowiedzi na swoje pytanie nie uzyskał.
Sytuację w dyskusji usiłował ratować radny Oliwer Kubicki, znany powszechnie z tego, że jest na tyle pracowity, że wziął robotę w trzech spółkach Skarbu Państwa i etat doradcy ministra sprawiedliwości na dokładkę, żeby jego koledzy nie musieli tak tyrać. „Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś” – jak mówi poeta. Więc i ktoś tyra, żeby inni nie mogli się dopchać do roboty. „To są zwyczajne dzieje”. Rady Oliwer Kubicki obiecał publicznie, że powiesi sobie nad łóżkiem akt. I kiedy już skupił tym wyznaniem na sobie uwagę słuchaczy, to dodał że chodzi mu o akt prawny. A to nie jest to samo, chociaż prawda – co widać było także podczas sesji – chadza naga.