Artykuł Czytelnika: Posolić śnieg
Jak wiadomo sól skutecznie rozpuszcza lód i w przypadku „szklanki” sprawdza się. Ubity śnieg jest natomiast nawierzchnią, po której chodzi się bardzo dobrze. Po kolejnym niewielkim opadzie wystarczy tylko przejechać pługiem lub szuflą, aby uzyskać wygodną dla pieszych drogę. Natomiast posypanie śniegu solą powoduje powstanie brudnej brei, na której nogi rozjeżdżają się w różne strony; po której bardzo ciężko się chodzi; z którą nie radzą sobie wózki niepełnosprawnych (dodatkowo brudząc im ręce); na której bardzo łatwo się wywrócić i utytłać w czarnej mazi. Dodatkową atrakcją soli na chodniku jest niszczenie i przemakanie obuwia (nawet dobrego jakościowo).
Od lat zastanawiam się, jaki jest cel posypywania solą śniegu. Oczywiście można rzec, że po rozmiękczeniu warstwę mazi odgarnia się. Jednak niewiele widać takich miejsc, w których ta druga część zabiegu byłaby przeprowadzana (z pracy wracam nurzając się po kostki w błocie). Panowie z MPGK, których zapytałam, dlaczego nie sypią śliskich miejsc piaskiem odpowiedzieli, że piasek potem trzeba posprzatać. Wynika z tego, że solonej brei – nie.
Sprawa dotyczy oczywiście także prywatnych właścicieli, ale to władze miasta powinny dać przykład. Śnieg posypany solą to znacznie gorsza nawierzchnia dla pieszych, niż śnieg niczym nie posypany.
Obawiam się jednak, że decydenci w tej sprawie od lat nie używają chodników, a ich buty nie mają charakterystycznych białych smug.