Artykuł Czytelnika: Wesele, czy biznes?
Ostatnio miałam okazję przeczytać artykuł, w którym autorka żaliła się na parę młodą z rodziny. Przyszłe małżeństwo organizowało bardzo wystawne przyjęcie w drogim hotelu, w którym zamierzali ulokować gości. Wszystko wydawało się wspaniałe. Zaskakujące okazało się jednak zaproszenie, w którym goście zostali poproszeni o podarunek w postaci konkretnej gotówki, która wspomoże narzeczeństwo w sfinansowaniu wesela marzeń. Każdy miał podaną kwotę, jaka jest mile widziana. Wszystko zależało od tego, czy jest to osoba samotna, czy para z dziećmi. Kwota wzrastała wraz z liczbą osób.
Nie wiem, jaki stosunek mają do tego wszyscy. Wiadomo bowiem, że człowiek na ogół zastanawia się, ile dać w kopertę, żeby para młoda była zadowolona, a nasz portfel za bardzo się nie uszczuplił. W końcu wyjście na takie przyjęcie wiąże się także z innymi wydatkami, jak kupno sukienki, koszuli (jeśli mężczyzna ma już garnitur), czy choćby pieniędzmi na paliwo, albo bilety podróżnicze. Nie zawsze bowiem wesele jest na miejscu. Bardziej zamożne kobiety decydują się też na fryzjera i profesjonalny makijaż.
Osobiście uważam, że nowożeńcy nie powinni decydować o wysokości kwoty, jaką goście im podarują. Nie widzę też nic złego, jeśli ktoś nie da nic. W końcu nie powinien się liczyć prezent, tylko sama obecność rodziny i przyjaciół. W przeciwnym wypadku ślub kojarzyłby mi się raczej z biznesem, niż najważniejszym w życiu przyrzeczeniem.