Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 11487
Zalogowanych: 98
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Jak działają JOW–y? Jak tzw. proporcjonalna?

Autor: gochaha
Sobota, 31 października 2015, 13:48
W znanej powieści s–f Bradbury'ego jest taka scena – Marsjanka zastanawia się, czy na Ziemi jest życie, na co jej mąż odpowiada, że to niemożliwe, bo na Ziemi jest za dużo tlenu. Ten dialog bardzo przypomina mi argumenty przeciwników jednomandatowych okręgów wyborczych. Wszystko rozpatrują z punktu widzenia systemu partyjnego i obecnej ordynacji wyborczej. JOW to wrzód na tyłku partii politycznych. Gdyby tak nie było, dawno zostałyby wprowadzone.

Na początek przedstawię kilka dość schematycznych zestawień funcjonowania obecnej ordynacji oraz większościowej JOW.

Czym są proporcje w ordynacji tzw. proporcjonalnej? To procent mandatów poselskich, który otrzymuje partia po przeliczeniu ilości głosów na nią oddanych, odcinając te, które nie przekroczyły progu 5%. Podkreślam – otrzymuje partia. Oznacza to już z samej definicji ordynacji proporcjonalnej, że bierne prawo wyborcze przysługuje tylko reprezentantom partii. Czy zatem proporcjonalność nie jest sprzeczna z konstytucyjnym prawem wyborczym? Czyżby nasza Konstytucja zawierała sprzeczność?

Ordynacja większościowa oparta na 460 jednomandatowych okręgach wyborczych gwarantuje każdemu obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej możliwość ubiegania się o mandat posła, ponieważ nie wymaga poparcia partii politycznych, a jedynie środowiska lokalnego. Otwiera drogę do Sejmu osobom, które sprawdziły się w swoim regionie.

W obecnej ordynacji okręgi, z których wybieramy posłów, są ogromne – ok. 1 mln wyborców. Głosujemy na listę partyjną, a potem oddajemy głos na znane nazwisko (najczęściej jedynkę), ponieważ większość kandydatów jest nam obca. Jeżeli nawet na liście pojawi się budzący zaufanie działacz lokalny, to nie uzyska on głosów w innym regionie okręgu i nie zdobędzie mandatu.

460 małych jednomandatowych okręgów wyborczych (ok. 60 – 80 tys. mieszkańców) to możliwość oddania głosu na osobę znaną z działalności na rzecz społeczności lokalnej i związanej z nią.

W obowiązującej w Polsce ordynacji bywa tak: partia X uzyskała duże poparcie w całym kraju i może wprowadzić do sejmu 100 posłów. Kandydat A, uzyskawszy zaledwie 3 tysiące głosów w swoim okręgu, będzie tym setnym. Partia Y nie przekroczyła progu wyborczego – 5 %. Nie wejdzie do sejmu. Kandydat B po uzyskaniu ogromnego poparcia w swoim okręgu (powiedzmy 20 tysięcy) – nie zostanie posłem. Paradoks? Nie – reguły ordynacji proporcjonalnej. (Mieliśmy dopiero co świetne przykłady)

W proponowanej ordynacji większościowej w małym jednomandatowym okręgu wyborczym wygrywa poseł, który uzyskał najwięcej głosów. Proste jak drut. To on odpowiada przed swoimi wyborcami.

Jak przelicza sie głosy wyborców na mandaty w obecnej ordynacji? Najpierw sumuje się w całym kraju głosy oddane na poszczególne partie i eliminuje te, ktore otrzymały mniej niż 5%. Następnie w poszczególnych okręgach przelicza sie głosy na mandaty, stosując metodę d’Hondta: liczbę uzyskanych przez dany komitet głosów dzieli się przez kolejne liczby naturalne – najpierw 1, potem 2, następnie 3, 4, 5, itd. Tak uzyskane ilorazy porządkuje się w kolejności od największego do najmniejszego i przypisuje im mandaty. Jeżeli np. w danym okręgu wybieranych jest 10 posłów, to 10 największych ilorazów daje mandaty poselskie. Cały proces jest skomplikowany i niejasny oraz uniemożliwia osobom postronnym kontrolę działań komisji.

W wyborach do Sejmu z jednomandatowych okręgów wyborczych liczenie głosów jest proste (do Sejmu wchodzi ten, kto ma tych glosów najwięcej) i odbywa się w sposób jawny, publiczny, pod kontrolą medialną i obywatelską, a jego wyniki znane są natychmiast.

Może warto się zastanowić, czy to, co jest odpowiada nam...

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group