Artykuł Czytelnika: Jak dobrze truć sąsiada
...niektórym na myśl nie przychodzi, że mogli by inaczej, że jak wrzucą do pieca trochę plastiku a może nawet jakąś gumę to będzie lżej (bo pozbyłem się kłopotu a może i przy tym stworzę sobie złudne ciepełko.
Tylko nikt z tych palaczy nie pomyśli, że szkodzi nie tylko sobie, lecz i właśnie sąsiadom a i środowisku wyrządza niewyobrażalną krzywdę. Nie po to dostajemy żółte worki na plastiki, by spalać w piecu takie szkodliwe odpady. Nie mieszkamy gdzieś daleko od cywilizacji, gdzie odbiór śmieci jest rzadki albo nawet nie zdarza się wcale-dlatego trzeba sobie jakoś radzić. Nie Szanowni Państwo tak nie jest.
Poza tym jeśli nie stać kogoś na opał zawsze może zgłosić się z prośbą o pomoc. Ale nie. Najłatwiej pod osłoną nocy wrzucić coś, no bo przecież, gdzie ktoś zgłosi, a tym bardziej przyjedzie jakaś tam Straż Miejska. Wiadomo. Szczególnie jednak "podziwiam", tych, którzy są w stanie w środku nocy wstać, by coś spalić. Ze względu na to, że przez wiele lat mieszkałam przy spalarni odpadów szpitalnych wszystko wyczuję. Tylko ja się pytam, po co to robicie?
I jeszcze jedna kwestia. Dotyczy nadmiernie podrasowanych samochodów pieszczotliwie przeze mnie nazywanych czołgami. Nie dość, że trują środowisko spalając nadmierne ilości paliwa to jeszcze hałasują niemiłosiernie. Żal mi też tych biednych zwierząt, które narażone są na wątpliwej jakości doznania. Nie wiem co z właścicielami-ale pewnie szpan pozbawia resztki zdrowego rozsądku-nie mówiąc już o tym, że utrzymanie takiego "cudeńka" kosztuje. Ale to już nie moja bajka.
Tak więc zwracam się z gorącą prośbą, a nawet apelem- Spójrzmy czasem nieco dalej, niż na czubek własnego nosa i pomyślmy, co moglibyśmy zmienić. Zwłaszcza teraz w tej trudnej rzeczywistości. To ważne!