Czwartek, 28 marca
Imieniny: Anieli, Jana
Czytających: 10047
Zalogowanych: 10
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: [Książkowisko][2] "Tyrania skruchy", P. Bruckner

Autor: Aligator
Sobota, 18 lipca 2020, 21:17
"Tyrania skruchy" to błyskotliwy esej napisany w 2006r. przez jednego z najbardziej znanych i znakomitych francuskich intelektualistów.

Książka nosi podtytuł "Rozważania na temat samobiczowania Zachodu" i tego właśnie dotyczy. We wspaniałym literacko stylu (to również zasługa tłumacza Andrzeja Szeptyckiego) autor podaje multum przykładów na swoją zasadniczą tezę: Zachód, jak żadna inna cywilizacja, popada w pewnego rodzaju kompleks niższości z powodu swych win. Nieustannie chce rozdrapywać rany, przepraszać za zbrodnie, za kolonializm, za ludobójstwo, za rasizm, za antysemityzm, za wieki prześladowań i dominacji. Podważa przy tym własną pozycję, niszczy dumę z osiągnięć. Rola wiecznego winowajcy i sprawcy, jaką sobie narzucił, wikła Europę w wiele sprzeczności (np. stosunek do Izraela, a rzekoma chęć zwalczania antysemityzmu) i konfliktów w ramach cywilizacji zachodniej (np. konflikt kontynentalnej Europy ze Stanami Zjednoczonymi). Europa i USA zapominają także, że oprócz zbrodni zdołały jednak zbudować wspaniałą cywilizację, która przyniosła światu rozwój, dobrobyt, a wielu ludziom wolność, z kolei inne cywilizacje, np. islamska, nie pozostają bez winy, gdyż także posługiwały się przemocą dokonując podbojów (np. w Hiszpanii).

Ciekawe jest spojrzenie autora na jego własny kraj - Francję. Opisuje przykład francuskich czarnoskórych raperów, którzy śpiewają wulgarne teksty na temat państwa, w którym żyją, mimo że to właśnie francuska klasa średnia zarabia pieniądze na zasiłki, z których często są utrzymywane ich rodziny i to Francja uczyniła z nich obywateli, przynajmniej formalnie pełnoprawnych. Korespondującym przykładem są też tutaj Afroamerykanie - Bruckner opowiada historię, gdy pewna grupa amerykańskich Murzynów udała się do Afryki, by szukać swych korzeni i autochtoni uznali ich za "białych", nie rozumiejąc, jak ktoś może w ogóle chcieć wrócić do Afryki.

W książce znajdziemy także wiele arcyciekawych fragmentów, w których autor niejako przewiduje (takie możemy odnieść wrażenie) wydarzenia, które mają miejsce dzisiaj, 14 lat od jej napisania, np. ruch Black Lives Matter z jego barbarzyńskim obalaniem pomników i pisaniem historii na nowo. Sam sposób, w jaki prowadzona jest "narracja" rasizmu na Zachodzie, staje się przedmiotem krytyki Brucknera. Dla niego poprawność polityczna, która stale dąży do uwypuklenia, podkreślenia różnic rasowych, wraz z nieustannym, tytułowym samobiczowaniem się białych, staje się niejako wtórnym rasizmem i zamyka drogę do osiągnięcia pewnej ponadrasowej wspólnoty opartej na czysto ludzkich uczuciach solidarności, empatii i obywatelskiej identyfikacji. Podglebie dla nienawiści na tle rasowym jest przez to stale podtrzymywane. Podtrzymywana jest także supremacja białych, gdyż to oni otaczają swych czarnoskórych współobywateli "opieką" i "ochroną", co w dalszym ciągu czyni z nich tylko przedmiotem ideologii i praktyki politycznej białych, a w żadnym razie pełnoprawnym partnerem czy rywalem na wspólnych, równych zasadach.

Wtedy, w 2006r. wydawało się jeszcze, że to w Europie te problemy są bardziej nasilone, dlatego większość podejmowanych przez autora wątków dotyczy Europy. Stany Zjednoczone wydaje się bardziej chwalić jako to państwo, które jeszcze się tej ideologii "samobiczowania" całkiem nie poddało, co widać np. poprzez politykę względem Bliskiego Wschodu. Sądzę, że dzisiaj musiałby nieco zrewidować swoje poglądy i kto wie, może doszedłby do wniosku, że Stany Zjednoczone pod tym względem się "europeizują".

Tak czy inaczej, należy podkreślić, że Pascal Bruckner jest pisarzem i intelektualistą bardzo krytycznym wobec dominującej we Francji lewicy, nie tylko w odniesieniu do narzuconej przez nią agendy poprawności politycznej dotyczącej kwestii rasizmu i roli Zachodu w świecie, ale także konsekwencji rewolucji obyczajowej 1968r. Na podstawie jednej z jego książek Roman Polański zrealizował film "Gorzkie gody", który doskonale to ukazuje. Nie znaczy to jednak, że można go usytuować po stronie prawicy, raczej prezentuje oryginalną perspektywę, w której broni pierwotnych ideałów laickiej republiki francuskiej.

W następnym odcinku opowiem o książce "Energia dla klimatu".

Twoja reakcja na artykuł?

0
0%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
0
0%
Przeraża

Czytaj również

Komentarze (10)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group