Artykuł Czytelnika: Zmiana (nie całkiem chyba) dobra
Tylko niektóre są anonimowe. Są bowiem ludzie, jak b. członek PiS z Pruszkowa, pan Pypeć, który napisał – nie wstydząc się swoich słów: „Takim k… jak ty powinno się wkładać w p… butelkę i rozgniatać ją i następnym razem taka kara cię spotka”. A były wpisy jeszcze wulgarniejsze, choć to wydaje się nieprawdopodobne...
Posłanka poinformowała, że policja odmówiła wszczęcia postępowania.
W tym stanie rzeczy popis b. księdza Jacka Międlara, który po wyroku skazującym go na prace społeczne za obrazę posłanki powiedział, że prędzej wyliże deskę sedesową, niż ją przeprosi - jest już wręcz ewangelicznie stonowany.
Do Róży Thun, europosłanki przyszedł list, a w nim: „Ty szwabski szmalcowniku za to co szmato (…) w tym hitlerowskim programie będziesz ogolona a potem zastrzelona, jak się to robiło za okupacji z takimi (…) oglądaj się szmato za siebie, bo jest już po tobie, jesteś martwa. Pluję na ciebie na twój szwabski ryj. Takie muszą być zabite, żeby Polsce nie szkodziły (…). Polska dla Polaków”.
Jestem smutny. Wydawałoby się, że w realiach XXI wieku, w cywilizowanym społeczeństwie najostrzejsza krytyka może być wyrażona inaczej. Ludzie są różni, reprezentują rozmaite postawy, rozbieżne krańcowo poglądy, ale wydawałoby się, że powinna ich łączyć szeroko rozumiana kultura. I wcale mi nie chodzi o to, że do kobiet (czy o kobietach) należałoby mówić z większą estymą, niż do mężczyzn. Niech będzie „po równo”, w końcu mamy równouprawnienie. Tyle, że to „równo” powinno mieć inny poziom.
Nie każdy musi czytać i lubić wiersze Tuwima. Nie dlatego, że był Żydem (Tuwim, oczywiście, a ściśle – Polakiem żydowskiego pochodzenia). Nie każdy musi znać jego wiersz „Modlitwa” z cyklu „Kwiaty Polskie”, w którym napisał wersy dziś wyjątkowo adekwatne do rzeczywistości (choć mogą być odbierane jako skrajna pozagrobowa złośliwość): „Otwórz nam Polskę, jak piorunem/Otwierasz niebo zachmurzone/ Daj nam uprzątnąć dom ojczysty/Tak z naszych zgliszcz i ruin świętych/Jak z grzechów naszych, win przeklętych/Niech będzie biedny, ale czysty (…) Lecz nade wszystko – słowom naszym/Zmienionym chytrze przez krętaczy/Jedyność przywróć i prawdziwość/Niech prawo zawsze prawo znaczy/A sprawiedliwość – sprawiedliwość (…)”.
Wydawałoby się, że skoro żona prezydenta Poznania jest wzywana na komisariat policji, bo powiedziała, że jest „wkurwiona” na stosunek władzy do problemów kobiet, to Pan Pypeć z Pruszkowa, winien być potraktowany co najmniej tak samo. Ale nie jest. Scenka, którą opisał w Messegerze jest sceną filmową z gwałtu dokonanego przez hitlerowca na rannej dziewczynie w Powstaniu Warszawskim. To było w „Kolumbach”. Przytoczenia opisu tej zbrodni w poście do posłanki na Sejm RP w 2018 roku nie sposób skomentować.
I nie wystarczą słowa Władzy, że prawo jest jednakie dla wszystkich. Skoro tak łatwo zobaczyć, że nie jest.