Czwartek, 25 kwietnia
Imieniny: Jarosława, Marka
Czytających: 13952
Zalogowanych: 20
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Bezradni na własnych śmieciach

Autor: gochaha
Wtorek, 7 marca 2017, 10:20
Bruksela wymaga. Ministerstwo Środowiska przystosowuje przepisy do unijnych. Samorządy walczą z nieprawidłowościami, a obywatele za to płacą. Płacimy za śmieci dużo więcej niż nasi sąsiedzi. A wkrótce te stawki znacząco wzrosną.



W myśl rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 29 grudnia 2016 r. w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów, od 1 lipca gminy będą miały obowiązek przystosowania do przepisów unijnych sposobów zbiórki i segregacji śmieci. Chodzi tu o Decyzję Parlamentu Europejskiego i Rady nr 1386/2013/UE z dnia 20 listopada 2013 r. w sprawie ogólnego unijnego programu działań w zakresie środowiska do 2020 r. „Dobra jakość życia z uwzględnieniem ograniczeń naszej planety”. Rozporządzenie rozszerzy wachlarz segregowanych odpadów do pięciu rodzajów i nałoży na samorządy obowiązek dostosowania pojemników na nie (również kolorystycznej unifikacji w całym kraju).

Legislatorzy podpowiadają samorządom przerzucenie kosztów tych zmian na mieszkańców gmin: „Projektowane rozwiązania nie mają wpływu na budżet Państwa. Jednostki samorządu terytorialnego poniosą koszty w związku z koniecznością zakupu pojemników/ worków do selektywnego zbierania odpadów […] Koszty te mogą zostać przeniesione przez gminę na właścicieli nieruchomości, czyli obywateli poprzez wzrost stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi”.

Jednak to nie wszystkie pomysły Ministerstwa Środowiska – zgodnie z wytycznymi Brukseli, należy do 2020 roku zwiększyć liczbę gospodarstw domowych segregujących odpady z obecnych 26% do co najmniej 50%. Jest to jeden z warunków otrzymania unijnych dotacji i rząd poszukuje sposobu na jego realizację. Dotychczas stawki za wywóz śmieci ustalane były w gminach z zastrzeżeniem, że odbiór odpadów zmieszanych ma być droższy niż pozostałych. Obecnie rząd nosi się z projektem ustawowego ustalenia i zwiększenia procentowej różnicy między opłatami.

Co to oznacza dla mieszkańców? Rzecznik Ministerstwa Środowiska, Paweł Mucha, twierdzi: „Naszym zdaniem, proponowane zmiany mogą spowodować, że ceny za wywóz odpadów mogą spaść. Niesegregowanie jest nieopłacalne”. Jednak przyglądając się sytuacji śmieciowej w gminach, nasuwają się wnioski przeciwne: zmiany spowodują wzrost opłat dla tych, którzy śmieci nie sortują. Największy problem z segregacją odpadów mają lokatorzy wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. W ich przypadku to zarząd podejmuje decyzję, lokatorzy więc nie zawsze poczuwają się do odpowiedzialności za dobro wspólne i niewłaściwie składują odpady. Wystarczy jedna taka osoba we wspólnocie, żeby podnieść wszystkim opłaty do poziomu śmieci niesegregowanych.

Trzeba mieć świadomość, że mieszkańcy takich bloków i kamienic są na ogół mniej zamożni i często nie z własnej winy ponoszą większe koszty niż właściciele budynków jednorodzinnych, w których selekcja zależy tylko od nich i przebiega bez zakłóceń. Według danych CBOS-u z 2010 roku mniej więcej połowa Polaków mieszka w zabudowie wielorodzinnej. Proponowany zapis o zwiększeniu opłat za odbiór odpadów zmieszanych nosi w tym wypadku znamiona kary i stawia mieszkańców kamienic i bloków w pozycji ofiary, czyli w sytuacji, w której nie mają oni wpływu na rzeczywistość. Czy jest to skuteczna droga do uczynienia z nich odpowiedzialnych za siebie i środowisko obywateli? Czy pogłębi tylko frustrację i uaktywni poszukiwanie sposobów ominięcia uciążliwego prawa? Z informacji medialnych wynika, że Ministerstwo Środowiska opracowuje obecnie przewidywane konsekwencje wprowadzenia zmian w ustawie. Czy powyższe bierze pod uwagę?

Ważnym aspektem całej sprawy powinna być edukacja w formie szkoleń z ochrony środowiska i recyclingu. W kraju, w którym niewiele osób czyta, publikacja ulotek i rozwieszanie plakatów nie są skuteczne. Do większości ludzi trzeba dotrzeć osobiście, pokazywać, przekonywać. Polskie kosze na plastik oraz pojemniki na makulaturę wypełnione są często kartonami po mleku, bo ludzie nie odróżniają tych trzech rodzajów tworzywa. Producenci kosmetyków umieszczają swoje wyroby w potrójnych opakowaniach (folia, karton, plastik); herbaty i pieluszki pakowane są pojedynczo, a ilość woreczków używanych przez klientów marketów do zawijania dosłownie wszystkiego budzi zgrozę.

W 2013 roku rząd PO-PSL wprowadził „ustawę śmieciową”, która miała poprawić sytuację. Zadanie wywozu śmieci odebrano prywatnym firmom wybieranym przez mieszkańców na wolnym rynku i przekazano gminom. Dwa lata od dnia wejścia w życie ustawy Najwyższa Izba Kontroli wykazała, że nowy system nie spełnił żadnego z założeń: liczba dzikich wysypisk – zamiast zmaleć – wzrosła, system nie jest rentowny, a koszty gospodarowania odpadami w wielu przypadkach zwiększyły się.

Według „Rzeczpospolitej”, opłaty za odbiór śmieci w Polsce są ponad dwukrotnie wyższe niż w Niemczech. „Rodzina z Wrocławia mieszkająca w domu jednorodzinnym płaci ok. 240 euro (1056 zł) za wywóz odpadów na rok. Podobna rodzina w oddalonym ok. 250 km Dreźnie tylko 80 euro” – mówi Bernhard Skiba z East Europe Consulting Company. Kolejne lata przynieść mają niemal trzykrotną podwyżkę opłat śmieciowych – z obecnych 20 euro na 65 za umieszczenie 1 tony odpadów na składowisku.

Celem ustanawiania odgórnie przepisów dotyczących składowania odpadów jest teoretycznie dbałość o planetę. Pojawia się zatem pytanie, dlaczego nie gratyfikuje się tych osób, rodzin, przedsiębiorstw, które w mniejszym stopniu przyczyniają się do jej zaśmiecenia. Dlaczego stosuje się odpowiedzialność zbiorową, w żaden sposób nie wspierając nieśmiecenia, a wyłącznie segregację. Dlaczego nie wspiera się domowego recyklingu, zmniejszając w ten sposób ilość śmieci w ogóle, a nie tylko ich rozmieszczenia? Czy na te pytania ustawodawcy potrafiliby odpowiedzieć?

Czytaj również

Komentarze (3)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group