Artykuł Czytelnika: Zanim powiesz, że mężczyźni mają ciężej – zobacz, kto myje twoją matkę po udarze.

Od pokoleń kobiety słyszą, że „tak już jest”. Że dom to ich naturalne środowisko, że opieka nad dziećmi to instynkt, a nie praca, że cierpliwość to cnota, a nie konieczność. Słyszą, że mają być ciche, uległe, wdzięczne. Że ich obowiązki to nie praca, lecz „miłość”. Że ich zmęczenie to przesada, a ich gniew to histeria. Ale teraz, kiedy kobiety zaczynają mówić głośno o nierównościach, kiedy domagają się uznania swojej pracy i równego traktowania, słyszą, że przesadzają. Że są roszczeniowe, niewdzięczne, że „feminizm poszedł za daleko”. Nie, nie przesadzamy. Po prostu wreszcie mówimy co czujemy.
Czas pracy: kobiety pracują więcej, ale ich praca jest niewidzialna
Według danych OECD, kobiety w Polsce spędzają średnio 4 godziny i 25 minut dziennie na nieodpłatnej pracy domowej i opiekuńczej, podczas gdy mężczyźni poświęcają na te same obowiązki 1 godzinę i 48 minut dziennie. To oznacza, że kobiety codziennie wykonują ponad 2,5 godziny więcej nieodpłatnej pracy niż mężczyźni. Ta różnica przekłada się na ponad 17 godzin tygodniowo – to niemal pół etatu.
„To, że mężczyzna 'zrobi zakupy' albo 'wrzuci pranie' nie oznacza równości. To oznacza minimum egzystencjalne. Tymczasem kobiety nadal są menedżerkami domu, specjalistkami od pamiętania, planowania, logistyki. Pracują nie tylko rękami – ale także głową.”
Kobiety nie tylko pracują więcej, ale mają też mniej czasu na odpoczynek. Według danych OECD, kobiety mają średnio o 30 minut mniej czasu wolnego dziennie niż mężczyźni. To oznacza, że tygodniowo mają ponad 3 godziny mniej na regenerację. A przecież zgodnie z badaniami, kobiety biologicznie potrzebują więcej snu niż mężczyźni.
„To kobiety mają mniej wolnego czasu, mniej snu, mniej odpoczynku. I mają mniej przestrzeni, by się o to upomnieć, bo świat ich nie traktuje poważnie, gdy krzyczą, ale i nie słucha, gdy mówią.”
Transfery społeczne: kto naprawdę dokłada do systemu?
Często słyszymy, że to mężczyźni są głównymi „darczyńcami” systemu, a kobiety tylko „wyciągają”. Ale dane pokazują inny obraz. Według raportu „Obserwatora Gospodarczego”, kobiety żyją dłużej, więc korzystają z emerytur i opieki zdrowotnej dłużej – to nie „wyciąganie”, tylko efekt biologii i struktury demograficznej. Wiele kobiet pracuje mniej nie dlatego, że „nie chcą”, ale dlatego, że system je wypycha z rynku pracy: niska dostępność żłobków, luka płacowa, nieelastyczne formy zatrudnienia, kultura niepłatnej opieki domowej.
Poza tym kobiety płacą niepieniężnie: czasem, zdrowiem psychicznym, rezygnacją z kariery. Tego transfery pieniężne nie pokazują. Bo po co. Żebyś jeszcze bardziej nie umiał interpretować danych? Nie liczymy tego, co kobiety oddają: opieki nad dziećmi, chorymi rodzicami, emocjonalnego wsparcia, organizacji życia rodzinnego. Tej pracy nie widać w PKB, ale bez niej świat by się rozsypał.
Opieka: niewidzialna praca kobiet
Kiedy mężczyźni mówią o swojej ciężkiej pracy fizycznej, rzadko dostrzegają, że kobiety wykonują równie wymagające, choć często niewidzialne obowiązki. To kobiety najczęściej rodzą dzieci, karmią je, wstają w nocy, opiekują się chorymi, starszymi rodzicami, dźwigają ich, myją, karmią. To one organizują życie rodzinne, planują wizyty lekarskie, zakupy, zajęcia dodatkowe dla dzieci. Ta praca jest nieodpłatna, niedoceniana i często pomijana w dyskusjach o równym podziale obowiązków. Mężczyźni rzadko zauważają, że nie muszą martwić się o te codzienne sprawy, bo ktoś inny – najczęściej kobieta – już się tym zajął. Nie dostrzegają, że ich partnerki pracują na dwóch etatach: zawodowym i domowym. Nie widzą, że ich zmęczenie to efekt nie tylko pracy, ale także ciągłej odpowiedzialności za innych.
Zdrowie psychiczne mężczyzn: milczący kryzys
Statystyki są bezlitosne. W 2024 roku w Polsce 4 845 osób odebrało sobie życie, z czego aż 4 088 to mężczyźni. To niemal 85% wszystkich samobójstw. Każdego dnia w Polsce około 13 osób odbiera sobie życie, z czego około 11 to mężczyźni. Mężczyźni popełniają samobójstwo niemal pięć razy częściej niż kobiety. To nie jest przypadek. To efekt kultury, która uczy mężczyzn tłumić emocje, nie prosić o pomoc, być „twardym”. To efekt braku wsparcia psychicznego, braku przestrzeni na rozmowę o problemach, braku akceptacji dla słabości... i patriarchatu.
W Polsce coraz częściej dochodzi także do tzw. samobójstw rozszerzonych, w których sprawca najpierw zabija bliskich, a potem siebie. W 2021 roku odnotowano 16 takich przypadków, co stanowiło 15% wszystkich badanych spraw przemocy w rodzinie zakończonych zabójstwem. To dramatyczne dane, które pokazują, że mężczyźni potrzebują wsparcia psychicznego, potrzebują przestrzeni na wyrażanie emocji, potrzebują pomocy. Ale to nie oznacza, że kobiety mają być ich terapeutkami, opiekunkami, ratowniczkami. To oznacza, że społeczeństwo musi stworzyć system wsparcia dla wszystkich, niezależnie od płci.
Już wystarczy
Kobiety od wieków pracują więcej, zarabiają mniej, są mniej widoczne, mniej doceniane. Ich praca w domu jest niewidzialna, ich potrzeby są ignorowane, ich głos jest uciszany. Już wystarczy. To nie średniowiecze. To XXI wiek. Czas na uznanie pracy kobiet, czas na równy podział obowiązków, czas na szacunek. Kobietom się to ulewa. I mają do tego pełne prawo. Nie chcemy wdzięczności. Nie chcemy pochwał za „dobrze wychowane dzieci” czy „czysty dom”. Chcemy równego traktowania. Chcemy, żeby nasza praca – ta w fabryce i ta przy stole w kuchni – była wreszcie traktowana jak praca. I jeśli mamy dokładać się do tego społeczeństwa dalej, to przynajmniej z równą stawką i równym szacunkiem.