Artykuł Czytelnika: Znikanie…
W miejsce Powstania Warszawskiego i Armii Krajowej pojawiają się Żołnierze Wyklęci. Nie oprócz, co byłoby do przyjęcia, ale zamiast. W miejsce biskupów, którzy „przebaczają i proszą o przebaczenie” jawi się „ksiądz” Międlar i „ojciec” Dyrektor. Nie ma Wałęsy (który nie był bohaterem mojej bajki, ale przecież stanowił symbol Polski dla ludzi na całym świecie, którzy o Polsce nigdy wcześniej i nigdy później nie słyszeli). W jego miejsce jest „Bolek”. Nie ma pomników „Solidarności”, który to ruch pokazał Polskę światu. Jest współczesna „Solidarność”, która ujada o zamknięcie dużych sklepów. W tych sklepach rozmienia na drobne swoją legendę.
Pouczamy w Brukseli wszystkich o tym, czym jest demokracja, ale nie szanujemy własnej. Prezydent RP przysięga na Konstytucję, którą ostentacyjnie lekceważy. Udaje, że walczy o jakieś sądy, zgłaszając weta, a walczy o to, żeby wcisnąć się z taboretu w sekretariacie Pani Basi choćby na chwilę do gabinetu. Jego lokator – nawet jeśli podaje mu rękę – to odwraca głowę w trakcie oficjalnych uroczystości.
W katolickim – ponoć – kraju autorytety Kościoła nie istnieją, jeśli mają odwagę powiedzieć cokolwiek, co jest nie po myśli tłuszczy. Prymas Polski miał czelność stwierdzić, że Chrystus nie odrzuciłby wygnańca będącego w rozpaczy, więc spotkał go hejt, któremu nie przeciwstawił się Episkopat całą swoją mocą. Ale ten sam Episkopat stanowczo zareagował, kiedy inny ksiądz, będący dla wielu wyrazicielem sumień pochylił się nad rozpaczą człowieka, który w proteście wobec tego wszystkiego zdecydował się na samospalenie. Ten ksiądz już niczego przez kilka lat nie będzie mógł powiedzieć publicznie.
W takim kraju żyjemy.