Sobota, 20 kwietnia
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Czytających: 9133
Zalogowanych: 12
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Artykuł Czytelnika: Na marginesie Międzynarodowego Dnia Kobiet

Autor: Obserwator
Czwartek, 9 marca 2017, 8:14
Za tzw. komuny wiele spraw i rytuałów było jasnych i przewidywalnych, choć z reguły – niewesołych. Dzień Kobiet oznaczał, że bohaterki tego dnia otrzymywały w pracy goździka (ewentualnie tulipana). Czekoladek raczej nie, bo z tym akurat był deficyt. Dodatkiem do kwiatka były raczej rajstopy. Z nimi też był deficyt, ale mniejszy, niż z czekoladkami.

Mężowie bohaterek dnia pili za zdrowie bohaterek. A potem chorowali. Bywało i tak, że wieczorem ściągali do domu na miękkich nogach z resztkami poobijanych o trotuar kwiatków i usiłowali je wręczyć. Z reguły to powodowało awantury, ale one też były do przewidzenia, a w niektórych domach była to część rytuału.

Dziś nie ma komuny, a nawet tak marnej imitacji komuny, jak to było w latach 70-tych i 80-tych. Rytuały przestały istnieć. Kobiety się wyzwoliły na niepodległość i wykorzystują Dzień Kobiet, żeby urządzać manifestację w obronie kobiet. Jest w tym coś przeraźliwie smutnego. Równie smutnego, jak tamte Dni Kobiet. Tylko inaczej.

A może jednak to jest smutniejsze. O ile dawniej konflikt przebiegał na linii „Żona-Mąż”, to teraz ta linia biegnie między „Kobietą” a „Systemem”. To gorzej, bo „System” jest niepijący, ale bywa że upokarza dużo bardziej, niż najbardziej zachlany małżonek. Dręczy na trzeźwo.

Rajstopy są w każdym kiosku, a nawet na poczcie, między znaczkami pocztowymi, przy czym cena rajstop i znaczków pocztowych zaczyna się zbliżać. Ale „System” powoduje, że niedawne zdobycze kobiet zaczynają się w niepokojącym tempie od nich oddalać. Niektóre nawet znikają całkiem. Dawniej było nie do pomyślenia, żeby w Polsce premierem była kobieta. „Za komuny” Państwem i Partią (co na jedno wychodziło) rządzili mężczyźni. Od czasu do czasu szwaczka zostawała Posłem na Sejm (nie posłanką, a posłem) i była pokazywana, jako dowód równouprawnienia. Niby, że też może być Posłem, chociaż jest kobietą.

Dziś są ministerki i posłanki, więc niby jest lepiej, chociaż wygląda na to, że jest jednak gorzej. Nawet premier jest kobietą (premierką), ale wygląda na to, że może lepiej byłoby dla kobiet, gdyby premier był mężczyzną. Przynajmniej można byłoby mu powiedzieć, że jest męską szowinistyczną świnią. A do premierki – kobiety nie można powiedzieć, że jest męską świnią. Nawet kobieta tego nie powie, a facet – tym bardziej. Co do posłanek także rodzą się pewne wątpliwości. Kobieta bowiem – wedle konwencjonalnych wzorców – jest istotą pełną empatii, ciepła i delikatności. I elegancji. A kiedy widać w telewizorze posłankę Pawłowicz, to okazuje się, że ona jest pełna czegoś innego, co nawet trudno nazwać.

I może się okazać, że Międzynarodowy Dzień Kobiet (bo taka była pełna nazwa święta 8 Marca) znowu będzie potrzebny, żeby kobiety mogły walczyć o to, co już kiedyś wywalczyły, ale tym razem muszą zetrzeć się z kobietami w rodzaju posłanki Pawłowicz, ministerki Zalewskiej, czy premierki Szydło. I trudno nawet napisać, że to będzie bratobójczy bój, bo przecież kobieta kobiecie bratem nie jest, a nie każda kobieta chciałaby mieć za siostrę posłankę Pawłowicz, nawet tylko po to, żeby jej powiedzieć, co myśli o potężnym ładunku kobiecości, jaką emanuje Pani Posłanka.

Czytaj również

Komentarze (7)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group