Artykuł Czytelnika: Prawo pracy sobie, a życie sobie
Temat ten podjęłam po tym, jak znajome opowiedziały mi o dwóch ciekawych przypadkach. Pierwszy dotyczył pracodawcy, który zamiast umowy o pracę proponował umowę o dzieło. Dodał, że po jakimś czasie będzie możliwość stałego zatrudnienia. Koleżanka początkowo chciała nawet przystać na zaproponowane warunki, ale dodatkowe wymagania niedoszłego szefa uznała za oszukańcze i zrezygnowała. Proponował on bowiem wypłatę tak skromną, że musiałaby podjąć się u niego pracy porównywalnej do dwóch etatów, żeby zarobić około dwóch tysięcy złotych. Chciał ponadto, aby była do dyspozycji tylko dla jego firmy. Warunki były więc korzystne tylko dla niego.
Drugi przypadek dotyczy koleżanki, która pracuje sześć dni w tygodniu, często prawie przez cały dzień. Zatrudnia ją ta sama osoba, ale na dwie różne firmy, papiery się więc zgadzają. Oczywiście sama się na to zgodziła, w przeciwnym wypadku nie miałaby pracy.
W Polsce pracownik jest bardzo kosztowny, dlatego też pracodawcy często szukają rozwiązań, które pozwolą obniżyć koszty. To wydaje się zrozumiałe. Ciężko jednak przystać na sytuację, kiedy zamiast pracy proponuje się wyzysk.