Artykuł Czytelnika: „Nie interesuję się polityką”
Jednak stosunek wielu Polaków (pewnie i innych nacji) do polityki i polityków można streścić w kilku punktach:
- Tylko „oszołomy” zajmują się polityką albo …
- Polityka jest dla wybranych i…
- Politycy kłamią i kradną – polityka jest brudna oraz…
- Nic z tym nie można zrobić, a w ogóle…
- Lepiej się nie wychylać, bo…
Zdania te są w dużej mierze prawdziwe. Są też samospełniającą się przepowiednią. Takie stanowisko wobec polityki jest rządzącym jak najbardziej na rękę, ponieważ:
- najważniejsze stanowiska pozostają w ich rękach (bez kontroli obywatelskiej);
- obywatele nie zwracają się do nich w swoich potrzebach (zostawiają ich w spokoju);
- korupcja nikogo nie dziwi i nie skutkuje sankcjami prawnymi.
Taka postawa odcina obywateli od „ludzi władzy”, zwiększając dystans między nimi (brak przepływu informacji z „dołu”); jest przyczyną bezradności wyuczonej, a także stygmatyzuje jednostki aktywne społecznie i politycznie. I to jest najgorsze. Ktoś, kto uczestniczy w posiedzeniach rady miasta, pisze petycje, składa wnioski, zakłada stowarzyszenia lub choćby udostępnia informacje w Internecie, to „oszołom” i z pewnością coś z tego ma. Pewnie chce się dopchać do „koryta”. Tak jest postrzegany. Przecież normalni ludzie nie interesują się polityką. Nie aż tak, żeby się angażować w procesy decyzyjne ich dotyczące.
Post scriptum: Powyższe wnioski wynikają wyłącznie z moich osobistych obserwacji i rozmów.